Kolorowaa - 24-01-13 20:18:23

/Prolog/

Siedziałam na parapecie od wielu godzin patrząc czy nie idą kolędnicy. Lubiłam to, nie miałam co robić więc co roku siadałam na ulubionym miejscu na ogromnym parapecie i patrzyłam, patrzyłam na nie zawsze białe ulice i szczęśliwych ludzi. Patrząc na to wszystko dostrzegałam nie tylko uśmiech, ale też smutek kryjący się za nimi. Od 3 lat nie chodziłam razem z nimi, od 3 lat patrzyłam na uśmiechy  innych, od 3 lat byłam smutna i zagubiona, byłam sama. Nawet nie chciałam żeby ktoś ze mną siedział, to okno, ten parapet były tylko i wyłącznie moje. Nigdy nie brałam udziału w zabawach i grach, inni postrzegali mnie za tą co wiecznie czyta i i siedzi sama. Nawet na obiedzie siadałam na samym końcu, ale jednak nie byłam aż taka cicha lubiłam małe dzieci i nadal lubię, często pomagałam opiekunom zajmować się nimi. Sama nie miałam rodzeństwa więc tak jakoś wyszło, że tylko z nimi potrafiłam podciągnąć te dwa kąciki ust, w sumie to tylko te dzieci widziały jak się uśmiecham. Nie wiem dlaczego, ale jak dla mnie normalny człowiek powinien być do wszystkiego i wszystkich z dystansowany. Nie powinno być żadnych 'głupawek' i popisów. Powinniśmy żyć tak jak się żyło kiedyś albo tak jak się teraz żyje w ludzkiej wyobraźni, którą co niektórzy przelewają na papier i wychodzą im genialne książki/opowiadania. Nie ważne, ważne, że to wszystko jest genialne. Od 3 lat żyję tylko i wyłącznie na książkach i mojej szarej i nudnej wyobraźni. Jestem tak jak wcześniej pisze z dystansowana do życia. Zawsze chciałam być taka jak mama, ale od kiedy nie żyje przestałam się łudzić, że  będę szczęśliwa i zawsze uśmiechnięta. Od kiedy nie żyje moje życie stało się przeciwieństwem tego życia jakie chciałam mieć. Co jakiś czas chodziłam do pewnej starej jędzy. Gdyby nie to, że pomaga naszemu domowi i to dzięki niej mamy trochę więcej niż powinniśmy mieć nie chodziła bym wcale. Była wredna i interesowała się tylko swoim majątkiem. Właśnie dla tego wybrano mnie żebym jej 'pomagała' bo ona sama ma słaby wzrok, a ja mam szóstkę z matematyki i szybko liczę, to jej liczyłam te pieniądze. Nie wiem przez czyje ręce przechodziły jeszcze takie sumy ale mnie to nie interesowało. Czasem miałam wrażenie kiedy z nią rozmawiałam że mnie nienawidzi. Ale za co? przecież nigdy nic jej nie zrobiłam. Pocieszałam się w duchu, że może zejdzie z tego świata i skończą się moje męki. Nie żebym jej źle życzyła, ale mogła chociaż raz się zapytać co u mnie słychać, zapytać dlaczego jest smutna? albo po prostu się uśmiechnąć. No cóż taki już mój los, że nikt się mną nie interesuje i nigdy nie będzie. Bo po co? Po co interesować się kimś takim jak jak? Takim pustym? Bez uczuć? Przy najmniej ja się za takiego kogoś uważam.


Tak jak w 'tytule' nie wiem jaki dać więc jeśli macie pomysły to piszcie :)

www.b3.pun.pl www.motoexstreme.pun.pl www.dawnofnaruto.pun.pl www.xcore.pun.pl www.pogaduchy.pun.pl