#1 06-11-12 22:50:07

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Cat

Mam nadzieje, że się spodoba. Jeśli tak to piszcie. Wstawię w tedy kolejne rozdziały i postaram się dokończyć. Ostrzegam na wstępie. To jest tylko opowiadanie. Tak jak AURORA. Może kiedyś to przerobie.



Prolog
Dom Logana Blacka przy Lake Mead National Recreation Area

Rozerwałem Kopertę i wyjąłem list.

Drogi Loganie,
Byłem już zmęczony tym światem i wiedziałem co stanie się kiedy tam będę. Ty odziedziczysz wszystkie moje pieniądze i posiadłości.
Jako mój następca musisz poznać pewną legendę.
Otóż, podobno, córka urodzona w pełnie będzie dziedziczką ludzkiej łowczyni wampirów. Pamiętasz jak mówiłem ci co było z tamtymi łowczyniami? Zostały osuszone, a wampiry które się do tego przyczyniły zdobyły większą moc. Jednak wraz z ostatnim tchnieniem pierwszej, po otrzymaniu mocy, ofiary zabitej w napadzie pragnienia, ona zniknęła. Pijąc jej krew masz wszystkie zalety oby dwu ras. Słońce nie ma na ciebie żadnego wpływu. Nie musisz tyle polować, a co najlepsze zachowujesz wszystkie atuty wampira. Pierwsze ofiary to był głód krwi. Jeśli go przezwyciężysz moc zostanie w tobie. Nawet jeśli będziesz później bestią.
Obiecaj mi jedno. Znajdź dziedziczkę i nie dopuść do tego by zginęła. Wiele wampirów zna jej wartość i wie jak zachować siły.
Powodzenia...
Twój przyjaciel i mistrz
Ethan
P.S. Wszystkie potrzebne informacje znajdują się w moim gabinecie w twoim domu.


Schowałem list i ruszyłem do gabinetu mistrza... Poprawka. Mojego gabinetu.


Tokio; pokój hotelowy Abby „Cat” Sciuto

Spakowałam ostatnie ciuchy do walizki.
To jakiś idiotyzm, że do samoloty nie można wnosić broni- jak mam się bronić? Mogłam wźąć tylko dwa małe noże do walizki, która była w luku bagażowym.
Otarłam łzy z twarzy na wspomnienie oczu babci. Nie powinna umrzeć. Nie teraz.
Odgoniłam te myśli i wyszłam z pokoju.
Kolejny przystanek- Las Vegas. Raj dla wampów.



1.
Rok później; dom Logana

-Mistrzu, Steve przyniósł obiekt twoich poszukiwań.
-Dziękuje za wiadomość Igorze. Niech ją przyprowadzi.
Usiadłem wygodnie w fotelu. Po chwili przez drzwi wszedł Steve niosąc nieprzytomną dziewczynę.
-Co z nią? I w co ona jest ubrana?!
-No, ja...- spuścił wzrok- Kiedy ją znalazłem to spała, więc wziąłem z torby jakieś ciuchy i narzuciłem na nią. Dałem jej też środek usypiający. Myślisz, że ona wie gdzie może być „Cat”?
-Tak mi się wydaję. Jest ostatnią osobą, która może mieć z nią kontakt. Przynieś z hotelu jej walizki. Masz pozwolenie na użycie mocy parapsychicznej. Nie zostaw śladów po niej, ani po sobie. Kamery wyczyszczone. Wszystko jasne?
-Tak.
-Dasz rade załatwić to jeszcze dziś?
-Pewnie. Gdzie przynieść torby?
-Tu do gabinetu. Nie musisz do rąk. Będę zajęty.
-To idę- wyszedł z gabinetu.
Zaniosłem naszego „gościa” do piwnicy, gdzie mieścił się pokuj przesłuchań. Zdjąłem z niej ciuchy, pozostawiając tylko ostatnią warstwę- cienki T-shirt sięgający do połowy ud i figi. Obejrzałem ją od stóp do czubka głowy. Była szczupła, jednak miała ładnie zaokrąglone biodra i małe, ale wystarczająco duże piersi. Patrząc na te długie nogi już oczami wyobraźni widziało się jak oplatają się wokół bioder. Czarne włosy opadały jej na ramiona i okalały twarz anioła. Lekko rozchylone wargi zapraszały do pocałunku.
Powieki zatrzepotały ukazując zielone oczy, wyeksponowane przez gęste ciemne rzęsy.

Moim oczom ukazał się naprawdę seksowny facet.
Kwadratowa szczęka, kształtne usta ułożone w figlarny uśmiech. W oczach koloru burzowego nieba pojawiły się psotne iskierki, z kategorii tych zwiastujących niebezpieczeństwo i rychłe kłopoty. Twarz okalały ciemne włosy. Miał atletyczną budowę, a w jego postawie można było dostrzec, że to on jest drapieżnikiem, a wszyscy inni to jego ofiary zdane na jego łaskę.
-Śpiąca królewna wstała?
Dlatego właśnie ten świat jest tak okrutny, a później się dziwią, że jest tyle samobójstw i kryminalistów. No bo przecież, czemu tak atrakcyjny mężczyzna musi być złą kreaturą, którą jesteś wyszkolona zabijać? No, słucham?!
-Czego chcesz?
-Bezpośrednia? W takim razie... Gdzie jest Cat?
-A z kąt ja mam to wiedzieć?
-Przyznaj się.
-Nie wiem o co ci biega.
-Posługujesz się pseudonimem. Aoi Yui. Masz 22 lata i urodziłaś się w jakimś miasteczku na Alasce gdzie poznałaś Abby Sciuto zwaną „Cat”. Musiałyście się znać bo chodziłyście do tej samej szkoły i w ogóle razem się wychowywałyście. Potwierdzeniem jest fakt, że pojawiłaś się na pogrzebie jej babci rok temu. Kiedy się z nią ostatnio kontaktowałaś?
-Nigdy się z nią nie umawiałam na pogaduszki i nie gadałyśmy ani przez telefon, ani nie kontaktowałyśmy się w żaden inny sposób.
-Skoro tak twierdzisz, dobrze. Zastanów się jeszcze nad tym.
-Pieprz się. Z takimi jak ty się nie gada, tylko zabija!
Nic nie mówiąc wyszedł zostawiając mnie samą. Wykorzystałam to i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Było kwadratowe. Ja byłam zaczepiona na łańcuchu przez kajdanki na środku pomieszczenia. Moje nogi też były związane. Naprzeciw mnie były drzwi. Po mojej prawej znajdowały się przesuwane drzwi z lustrem i nie widziałam co tam jest. Po lewej było krzesło z zapięciami na nadgarstkach i kostkach. Z powodu mojego położenia, nie widziałam co jest za mną. Może to nawet lepiej. Im mniej widziałam, tym mniej wiedziałam i mniej się denerwowałam.
Drzwi otworzyły się ponownie. Zacisnęłam zęby na jego widok.
-Czego jeszcze chcesz? Jak mówiłam nie znam jej położenia.
-Możliwe...Przepraszam. Źle zaczęliśmy naszą znajomość. Nazywam się Logan Black. A teraz bądź tak miła i podziel się ze mną swoją wiedzą. Masz o niej zapewne jakieś informacje.
-Wiem tylko, że chcecie dostać ją z powodu jej mocy i wyssać ją z niej.
-Znasz położenie innych Łowców w mieście?
-Nie wiemy, gdzie stacjonują inni. Spotykamy się czasem na polowaniu. Czasem razem idziemy później do bary, ale nie wiemy gdzie się zatrzymują.
-Czyli na nic się nie przydasz?
-Jak widać na nic.
-Więc co by tu z tobą zrobić? Jesteś mi do niczego nie potrzebna... Poczekaj tu sobie. Jak się zastanowię to ci powiem...
Wyszedł zgaszając lampkę i pozostawiając mnie w ciemności.

Gdy tylko zasnęła i oczyszczone zostało powietrze z sierotka nasennego wszedłem tam z narzędziami chirurgicznymi i nadajnikiem.
Wszczepiłem go jej pod skórę i ubrałem ją w jakieś dżinsy. Zanieśliśmy ją do samochodu i wywieźliśmy do miasta. Posadziliśmy ją na ławce w parku i czekaliśmy na gościa, który wysyłał jej listy- znaleźliśmy je w walizce.
Po minucie Aoi obudziła się, a po chwili jakiś facet podszedł do niej.

Ostatnio edytowany przez Tigra (06-11-12 22:53:53)

Offline

 

#2 07-11-12 15:37:53

 Minjami

Anamika

44324206
Skąd: Ostóda :D
Zarejestrowany: 28-10-12
Posty: 700
Punktów :   
Ulubiona postać: nwm wszystkie kocham 
Ulubiona część: 1,2,3 :P
WWW

Re: Cat

fajne  :D i oczywiście czekam na ciąg dalszy : *


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m86waqFYRC1rcidgso1_500.gif

Offline

 

#3 07-11-12 17:34:00

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: Cat

Proszę bardzo!


2.

Obudziłam się na ławce w parku.
Byłam wściekła. Nie miałam nic. Mogłam się założyć, że wzięli moje rzeczy z hotelu- wnioskuje po ciuchach jakie miałam na sobie.
Mój dół jeszcze się pogłębił kiedy spostrzegłam Alexa idącego do mnie.
-Więc przyszłaś? Miło. Oberwie ci się jak wrócimy do mnie.
-Zostaw mnie...
Uderzył mnie i zaciągną na parking, gdzie mimo protestów, wrzucił do wozy i zabrał ze sobą.
Nie mogłam nic zrobić jako, że nie miałam broni, a od niego oddzielała mnie krata. Byłam ugotowana.

Wprowadził mnie do siebie. Tam rzucił mnie na kanapę i związał nadgarstki. Później chwycił za gardło siadając na kolanach, unieruchamiając nogi.
-I co? Teraz mi już nie uciekniesz.
-Zostaw mnie w spokoju! Nie masz prawa mnie tu przetrzymywać.
-Mam. Jesteś moja na zawsze. Wytatuuje to na tobie. Będziesz moja. Na zawsze.
Przycisnął się do mnie, tak, że poczułam jego erekcje na brzuchu.
-Powiedziałam ci żebyś DAŁ MI ŚWIĘTY SPOKÓJ!!!
-Zamknij się! Zanim jednak złoże swój podpis będę musiał cię wykąpać. Skąd mam wiedzieć gdzie się szwendałaś? I z kim?
Chwycił mnie za włosy i zaciągną pod prysznic, gdzie oparł mnie plecami o ścianę i zaczął rozpinać zamek spodni. Spojrzał mi w oczy, uśmiechną obleśnie i wiedząc, że nie mogę go uderzyć, a musiała bym to zrobić żeby stąd uciec. Pochylił się więc i ściągnął spodnie do połowy, ale zamarł i spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. Zsunął spodnie i majtki do kostek.
-Siadaj.
-Nie.
Chwycił mnie za nogę i pociągną. Zjechałam po ścianie, upadając na tyłek. Dokończył rozbieranie mnie i włączył prysznic. Gdy byłam cała mokra, wyszorował, opłukał i całą mokrą zawlókł do sypialni, gdzie rzucił na łóżko.
-Rżnęłaś się z nim?
-O czym ty mówisz?- byłam przerażona.
Wymierzył mi policzek.
-Pieprzona suka wampira!- kolejny policzek.
-Nie wiem o co ci chodzi!
-Na twoim ubraniu był zapach wampira, dziwko. Przyznaj się! Skoro już i tak się z nim pieprzyłaś, to i ja sobie ulżę na tobie.
-Co? Nie!- spróbowałam wstać, ale uderzył mnie w głowę.
Cios był słaby, więc tylko się zachwiałam. Nie miałam jednak czasu mu oddać bo w drzwiach pojawił się czyjś cień.
-Odsuń się od niej!- wzrok Logana mógł zamrozić piekło.
-Najpierw mnie zabij!
-Z chęcią.
-Logan!- nie udało mi się jednak do niego podbiec, gdyż Alex ponownie uderzył mnie w głowę. Na tyle mocno, że straciłam przytomność.

3.

Przebudziły mnie jęki i zduszone krzyki.
Odwróciłem się i spojrzałem na dziewczynę. Mój gość rzucał się przez sen i najwidoczniej prowadził jakąś konwersację. Po chwili jednak chwyciła się za gardło i zaczęła dusić.
Podłożyłem jej rękę pod kark z zamiarem wyniesienia jej na balkon, by mogła zażyć odrobiny świeżego powietrza. Jednak jak tylko moja ręka znalazła się na miejscu, Aoi uspokoiła się i wtuliła w moją pierś. Odetchnąłem głęboko i położyłem przy niej.
Od tego idioty zabrałem ją jakieś 4 godziny temu. Po tym jak oberwała mogła być nieprzytomna jeszcze długo.
Przytuliłem ją i zasnąłem.

Spojrzałem na zegarek.
Minęło kolejne 10, a od 5 dręczyła ją gorączka.
Chwyciłem mokry ręcznik i otarłem jej twarz. Już miałem odejść, kiedy otworzyła oczy. W tej zielonej otchłani pojawił się strach.
-Gdzie ja jestem?
-Jesteś w moim domu.
-Ty... ty tam byłeś- powiedziała trochę piskliwym głosem. Szybko jednak się opanowała.- Po co tam poszedłeś?
-Naprawiałem pewien błąd. Odpocznij jeszcze. Przyniosę ci coś do jedzenia i w tedy porozmawiamy. Dobrze?
-No, w porządku.

Kiedy wyszedł rozejrzałam się.
Ja znajdowałam się w wielkim łóżku, które było na podwyższeniu. Z prawej strony był kominek, a koło niego mały barek. Naprzeciw, okna zasłonięte ciężkimi kotarami. Naprzeciw mnie komódka ze sprzętem AGD, a po obu jej stronach drzwi. Przez te po lewej wyszedł Logan.
Wystrój był z lekka mroczny. Marmurowa podłoga kontrastowała z czernią i purpurą.
Logan wrócił z tacą. Usiadł koło mnie i podał ją.
-Nie wiedziałem co lubisz, więc przyniosłem sok z pomarańczy i kanapki.
-Dziękuje. Powiesz mi dlaczego tam przyszedłeś?
-Bo to z mojej winy znalazłaś się w tym parku. Przeszukałem twoją torbę i znalazłem te listy. Otworzyłem je i przeczytałem. Teraz przynajmniej wiem dlaczego ty nie zrobiłaś tego wcześniej. Przepraszam. To moja wina. Jednak nadal nie rozumiem kilku rzeczy.
-Jakich? Może uda mi się coś wyjaśnić.
-Zacznijmy od początku.
-Jakiego?
-Powiedz mi coś o sobie.
-No, dobrze... Urodziłam się tutaj. W Las Vegas na przedmieściach. Rodzice byli szczęśliwym małżeństwem. Jakieś dwa miesiące przed moim narodzeniem przygarnęli 13 letniego Łowce. Michael stracił rodziców i nie miał się gdzie podziać. Był wzorem starszego brata.
-Był?
-Tak. Zaraz do tego dotrę. Pomagał babci zajmować się mną. W wieku lat 15 zaczął wyruszać z rodzicami na łowy. Kiedy miałam 8 lat moja mama zginęła w wypadku. Jakiś wariat prowadził po pijaku. Zmarła na miejscu. Lekarze zapewnili, że cierpiała bardzo krótko, jeśli  w ogóle. Było ciężko jako, że babcia wyjechała. Zostaliśmy we trójkę. Mając 12lat poszłam na pierwsze polowanie.
-12? To wcześnie.
-Nie mieli wyboru. Wymknęłam się z pokoju przez okno i schowałam na dachu. Nadal pamiętam ich miny jak wtargnęłam w sam środek potyczki i zabiłam dwóch. Oczywiście złoili mi później skórę... mam na myśli prace fizyczną. Rodzice nigdy nas nie bili, ani nawet nie krzyczeli. Trzy lato później tata wziął ślub. Sara była miła. Na początku. Świetna z niej aktorka. Michaela nie było z nami. Wyprowadził się dwa lata wcześniej. Było ciężko. Zwłaszcza mnie. Udając troskę o mnie przekonała ojca by nie puszczał mnie na polowania. W dniu moich 17 urodzin zginą na łowach. Macocha słysząc testament zaaranżowała zaręczyny. Znalazła mi odpowiedniego faceta, ale nie patrzyła na mnie. Zależało jej tylko na pieniądzach jakie miałam odziedziczyć jako pełnoletnia. Miał mnie ułożyć, jak to ujęła. Musiałam nabrać pokory.
-Twoim narzeczonym był Alex?
Spuściłam wzrok na moje ręce.
-Tak. Mój brat był w mieście, więc dowiedział się, że jego siostrzyczka się żeni. Miesiąc po urodzinach zabrał mnie do klubu. Określił to jako ostatnie chwile wolności jako, że w następnym tygodniu przygotowania miały ruszyć pełną parą. Popełnił jednak błąd. Michael też był w tym klubie i usłyszał jak ten mówi, iż nie może się doczekać nocy poślubnej, by zerżnąć mnie i pokazać w reszcie kto tu rządzi. Też to usłyszałam. Jednak nim zdążyłam zareagować brat go wyprowadził. Alex jednak nie grał fer i dźgnął Michaela w plecy, a mnie zaciągnął do wozu. Następnego dnia przyjaciele zadzwonili, że znaleźli go wyssanego. Nie wytrzymałam i uciekłam. Z pomocą pośrednika sprzedałam dom. Cały majątek należał do mnie. Michael oddał mi pieniądze. Nic mnie już tu nie trzymało. Zaczęłam podróżować. Z jednego miasta do drugiego polując. Nic innego mi nie pozostało.
-Przykro mi. Musiało ci być ciężko.
-To prawda. Ale jestem twarda i dałam rade.
-A czemu on...?- Zagapił się w okno.
-Mów śmiało.
-Kiedy szedłem korytarzem do jego mieszkania wyostrzyłem zmysły i słyszałem co do ciebie mówi. O co mu chodziło z tym zapachem?
-To ty mnie ubrałeś i pozostawiłeś swój zapach. Taki dar. Otrzymał go po ojcu, który teraz  jest z moją macochą. Wyczuł go i pomyślał, że z tobą byłam.
-Z tego co mówisz i to jak on zareagował wnioskuje, że jeszcze z nim nie spałaś?
-Tak. Prędzej bym popełniła samobójstwo.
-To kim był ten szczęściarz?
-Szczęściarz?
-Oczywiście. Wiesz mi. Już dużo widziałem, ale twoja uroda jest nieziemska. Jeszcze nigdy, przynajmniej nie pamiętam, nie spotkałem tak pięknej kobiety. A trochę po tym świecie chodzę. To kim on był?
Zaczerwieniłam się.
-Nie było żadnego...
Czułam jak jego oczy wwiercają się we mnie jakby chciały dostrzec moją dusze. Spojrzałam na niego.
-Żartujesz sobie tera ze mnie?
-Nie. Mówię szczerze.
-Czy ci wszyscy faceci są ślepi?- mój i tak widoczny rumieniec nabrał więcej koloru.- Zrozumiałbym to w tedy, ale przecież nie są. To jak? Nie mów mi, że żaden nie chciał się z tobą umówić.
-Chcieli, ale odmawiałam. Możemy zmienić temat?
-Jak sobie życzysz. My znajdujemy się w prawym skrzydle rezydencji. Całe należy do mnie. Sypialnia jest na 1piętrze. Drzwi po prawej prowadzą do garderoby. Przechodzi się nią do łazienki. Te po lewej salon i prywatna kuchnia. Na parterze siłownia i basen. Na górze gabinet, sala obrad i biblioteka. Prosiłbym abyś nie wychodziła po za moje komnaty. Jednak na stole w salonie zostawię ci kod do okien i drzwi z opisem do których i numer telefonu. Czy jest coś co chciałabyś mieć tu?
-Tak. Mam to w banku.
-Musisz odebrać to sama, czy mogę kogoś po to posłać?
-Jeśli jest taka możliwość będę wdzięczna mogąc tu zostać. Zapiszę co trzeba wźąść i zadzwonię do banku.
-No to załatwione. Musze wracać do pracy. Jeśli chodzi o ciebie, wolałbym abyś jeszcze dzień, dwa przeleżała.
-Czy mam jakiś wybór?
-Nie.
-W takim razie zostanę.
Był już przy drzwiach, gdy sobie coś uświadomiłam.
-Logan?- odwrócił się.- A ty gdzie będziesz spał?
-Pokój gościnny lub kanapa.
-Nie możesz! To jest twoje łóżko- zaczęłam wstawać, ale w mgnieniu oka znalazł się przy mnie i popchnął lekko na poduszkę.
-Nic mi się nie stanie.
Spojrzałam na obiekt rozmowy.
-Jest wystarczająco duże. Możesz położyć się.
-Jesteś pewna?
-Jesteśmy dorośli. Możemy chyba razem spać w jednym łóżku?
-Niech ci będzie.
Wyszedł zostawiając mnie samą.

Offline

 

#4 07-11-12 18:34:26

 Minjami

Anamika

44324206
Skąd: Ostóda :D
Zarejestrowany: 28-10-12
Posty: 700
Punktów :   
Ulubiona postać: nwm wszystkie kocham 
Ulubiona część: 1,2,3 :P
WWW

Re: Cat

współczuje jej narzeczonego... :C
ale opowiadanko supeer ciąg dalszy mile widziany :D


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m86waqFYRC1rcidgso1_500.gif

Offline

 

#5 07-11-12 20:51:51

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: Cat

4.

Byłem zdziwiony słysząc Aoi w moim biurze.
Uchyliłem drzwi i zacząłem się przysłuchiwać.
-To zły pomysł. Co mi szczeliło do tego łba? Łatwo mówić, że jest się honorowym, ale jest naprawdę trudno kiedy wpaja ci się to naprawdę od dziecka. Mogę jeszcze uciec. Nie jest za późno... Cholera jasna! Nie, nie z tchórze.
Wszedłem.
-Cześć. Jak się czujesz?
-Dobrze.
Usiadłem przy biurku, a ona stanęła koło mnie.
-Muszę cię o coś zapytać.
Odwróciłem się w jej stronę.
-Tak?
-Po co szukasz Abby?
-Robię to z powodów osobistych.
-Ale nie chcesz jej wyssać? Nie chodzi ci o jej krew?
-Nie.
Uklęknęła na jedno kolano i spuściła wzrok.
-Przysięgam służyć ci, aż nie spłacę długu lub, aż nie uznasz za słuszne zwolnić mnie z przysięgi. Obiecuje, że nawet po wypełnieniu obowiązku nie zdradzę niczego, czego dowiedziałam się w ciągu służby. Zgadzam się również na wszystkie warunki przedstawione przez ciebie- wyciągnęła prawą rękę z nożem, rączką do mnie.
-Nie mogę napić się twojej krwi.
Spojrzała na mnie zdezorientowana.
-Dlaczego?
-Bo w tedy będę musiał cię ze sobą związać. Właśnie tak działa przysięga wierności u wampirów. Nawet tymczasowa. Będziesz musiała zgodzić się na wszystko. Czy to będzie chodzić o walkę, czy krew. Mogę nawet zażądać twojego ciała, a ty nie będziesz mogła mi odmówić. Mogę cię nawet oddać innemu. Będziesz musiała zrobić wszystko co ci karze. Nie będziesz mogła nic mi zrobić, a ja z tobą będę mógł wszystko. Na tym to polega.
-Wiem. Jeśli chcesz zamiast noża możesz użyć zębów- dodała cicho.
-Jesteś pewna?
-Tak.
Napiłem się jej krwi przywołując pradawną magię.
Zamknąłem ranę i już po sekundzie na jej nadgarstku pojawił się mój znak: smok zbudowany z czerwono- złotych płomieni. Miniatura mojego, którego miałem na prawym przedramieniu.
-No i po wszystkim.
Zaczęła się śmiać.
-Co cię tak bawi?
-Twoje przypuszczenia, że nie wiem nic o przysiędze, którą składam. Łowcy oprócz normalnych nauk szkolnych, uczymy się wampirach. Ja skończyłam w wieku 6 lat. Łatwo mi to przychodziło. Trzeba jednak przyznać, że normalni Łowcy tą naukę zaczynają dopiero od 7, a pełnoprawnymi Łowcami zostajemy w 20 urodziny i zaczynamy samotne polowania. Dzięki temu nie narażamy wcześniej swoich dzieci. W prezencie dostają w tedy wymarzoną broń z grawerunkiem. Podobny zazwyczaj sobie tatuują.
Odwróciła się i pokazała kark.
-Widzisz? Wszyscy wybierają inicjały, ale ja koło Yin-Yang.
-Ciekawe. A teraz omówmy twoje pierwsze zadanie.
-Czyli jednak, na coś się przydam- uśmiechnęła się szeroko.
-W tę sobotę odbędzie się spotkanie rady. Chciałbym cię zabrać.
-Oczywiście. Jaki strój? Musze zobaczyć czy mam coś na tą okazje, a jeśli nie, to kupić.
-Nie kłopocz się. Zamówię coś dla ciebie. Jakieś wymagania?
-Kolor czarny, purpurowy lub ciemno fioletowy. Nie ograniczające ruchów. Musze mieć się jak bronić.
-Załatwione. Dziś zamówię i jutro powinni przysłać. Od dziś masz dwa dni na przygotowania.
-Jasne. Coś jeszcze?
-Możesz już iść. Wyśpij się.
-Dobranoc.
-Dobranoc.
Oddaliła się, zostawiając mnie samego. Dokończyłem swoje sprawy i poszedłem do sypialni.
Miałem się już kłaść kiedy Aoi wyszła z łazienki.

-Logan?
-Tak?
-Musze ci coś powiedzieć.
-Acha?
-Ja muszę ci się do czegoś przyznać. Powinnam ci to powiedzieć przed tym jak złożyłam przysięgę, ale zdenerwowałam się i zapomniałam.
-To o co chodzi?
-Nie nazywam się Aoi Yui.
-Wiem...
-Tylko Abby Sciuto.
-CO?!
-Przepraszam! Naprawdę. Kiedy powiedziałeś, że nie chodzi ci o krew, kamień spadł mi z serca. Zapomniałam, a później ty zacząłeś o tym, że nie możesz tej krwi... Chciałam ci powiedzieć. Jeśli jesteś zły, zrozumiem.
-Wszystko jest spoko. Jesteś dziś trochę zdenerwowana.
-Co mu zrobiłeś?
-Komu?
-Alexowi.
-Przemówiłem do rozumu.
-Acha.
-Czemu chcesz wiedzieć?
-Musze wiedzieć na czym stoję. Jeśli jeszcze żyje, a ja mam czas... Zerwę zaręczyny.
-Jeszcze nie zerwałaś?
-Kiedy? Nie było mnie w mieście. Teraz jestem i mogę to załatwić.
-Mam ci towarzyszyć?
-Jeśli chcesz. Załatwię to jutro. Idę się położyć. Jestem zmęczona.
Ruszyłam do salonu, ale mnie zatrzymał.
-Dokąd to?
-Mówiłam, że jestem zmęczona. Chcę się położyć.
-Możesz zostać tu.
-Na pewno?
-Tak. Choć- pociągną mnie w stronę łóżka.
-Zaczekaj.
-Co jest?
-Nie zdziwiła cię moja krew?
-Trochę, ale jestem zmęczony i zwaliłem to na moją dietę. Po za tym tylko przez jakieś pierwsze 10 lat piłem prosto z żyły. Zapomniałem już jak to jest.

5.

Alex wszedł do pokoju z moją macochą.
-Po co nas tu ciągnęłaś?- Sara była zła- Myślisz, że nie mam nic lepszego do roboty? Lepiej choć tu zaraz i wracamy do domu. Skoro już jesteś możemy wszcząć przygotowania.
-Zrywam zaręczyny.
-Nie wygłupiaj się. Idziemy.
-Nie.
-Co to ma znaczyć? Alex, weź ją. Nie mam całego dnia.
Alex chwycił mnie za ramię, ale się wyrwałam.
-Nie dotykaj mnie.
-Zamknij się i chodź- wyciągną rękę, ale się uchyliłam.
-Powiedziałam, nie!
Zdenerwował się i uderzył. Policzek palił, ale to był ostatni. W tym samym momencie wszedł Logan i zasłonił mnie. Po chwili doszli adwokaci.
-To wszystko co chcieliśmy widzieć. W takim przypadku, zaręczyny zostają unieważnione.
-Co proszę? Adamie jesteś naszym prawnikiem. Zrób coś!
-Nie mogę. Zachowanie Alexa jest jednoznaczne. Uderzył Abby i próbował ją zgwałcić. Zaręczyny są unieważnione.
Wyciągnął papiery z teczki i wrzucił do niszczarki.
-To były dokumenty, które miała podpisać panna Sciuto by oddać ci część majątku- wyciągnął kolejne.- Jeśli nie chcecie płacić jej odszkodowania radze to podpisać.
Bez zastanowienia wykonali polecenie.
-To wszystko. Jesteście wolni. Chyba, że panienka zamierza pozwać was do sądu.
-Nie. To wszystko.

Gdy wróciliśmy do rezydencji, Logan podał mi pudełko przewiązane kokardką.
-To sukienka i buty. Baleriny, żeby było ci wygodniej. Przymierz i pokaż się.
-Po co mam ci się pokazać?
-Chce widzieć, czy dobrze wybrałem. No dalej.
Przebrałam się i wyszłam.
-Obróć się... Piękna. Wszyscy będą mi zazdrościć.
-Czego?
-Widziałaś się w lustrze?
-Nie.
Zaprowadził mnie go garderoby.
Sukienka była śliczna. Wiedziałam to, ale i tak mnie zamurowało.
Była czarna w czerwono-złote wzory. Rozcięcia po obu stronach spódnicy kończyły się 30 cm przed pasem. To i gołe plecy były jedynymi odstępstwami od chińskiej sukni.
-Dobra. Zrozumiałam. Sukienka jest piękna- odwróciłam się do niego.
-Nie o sukienkę mi chodziło.
-To o co?
-O ciebie- szepnął mi do ucha.
-Mnie? Piłeś coś?
Zaśmiał się.
-Masz mało wiary w siebie. Przebierz się. Jutro czeka nas długo dzień... Czy raczej noc.

Offline

 

#6 07-11-12 21:08:28

 Minjami

Anamika

44324206
Skąd: Ostóda :D
Zarejestrowany: 28-10-12
Posty: 700
Punktów :   
Ulubiona postać: nwm wszystkie kocham 
Ulubiona część: 1,2,3 :P
WWW

Re: Cat

hmn...
robi się coraz ciekawiej ;)


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m86waqFYRC1rcidgso1_500.gif

Offline

 

#7 08-11-12 17:37:02

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: Cat

Cieszę się, a o to ciąg dalszy:

6.

Jadąc limuzyną na bankiet byłam zdenerwowana, ale po kilku kieliszkach szampana, Logan je we mnie wmusił, trochę się rozluźniłam.
Za jego radą trzymałam się blisko. Wszystkie wampiry patrzyły się na mnie pożądliwie, a wampirzyce nienawistnie.
Impreza szybko dobiegła końca z czego się cieszyłam. Jak się jednak okazało, nie mogło się obejść bez żadnego rabanu.
Goście już się zbierali do wyjścia, kiedy na sale wparował wkurzony wampir i zmierzał w stronę Logana z nożem. Wszyscy od niego uciekali w popłochu. Było jasne, że chciał rozlewy krwi.
Zareagowałam instynktownie i stanęłam mu na drodze w pozycji bojowej. Nie miałam broni, ale nie potrzebowałam jej w starciu jeden, na jeden.
Wampir zatrzymał się na mój widok i uśmiechnął krzywo.
-Loganie, co się z tobą stało? Jesteś taki słaby, że musi bronić cię ludzka kobieta?
Za moimi plecami rozległo się warknięcie.
-Abby, chodź tu!
Szybko stanęłam za nim.
-Czego chcesz, Nick?
-Twojej głowy i stanowiska. Popełniłeś błąd skazując mnie na wygnanie.
-Sam byłeś sobie winien. Złamałeś zasady, wiesz co ci za to grozi.
-Dość. Najpierw załatwię ciebie, a później zajmę się tą małą- rzucił się na Logana.

Po godzinie, Logan i ja byliśmy już w rezydencji. Zapaliliśmy światło w garderobie i nim zdążyłam wyjść Logan ściągną koszule. Był nieźle pokiereszowany.
-Czemu się nie zagoiły?
-Srebro.
-Pomogę ci.
-Nie musisz.
-Ale mogę.
Wzięłam ręcznik i uklękłam koło niego.
-Jesteś przywódcą klanu?
-Tak. Od roku.
-A poprzedni?
-Oddał mi stanowisko, a sam poszedł na samobójczą misje.
-Czyli Ethan nie żyje?
-Skąd wiesz jak miał na imię?
-Babcia kazała mi go znaleźć.
-Czemu?
-Miał mnie chronić.
-Teraz ja się tym zajmę.
-Chcesz tego?
-Tak. To chyba nie będzie takie straszne?
-Nie. Niedługo osiągnę pełnie mocy.
-Opowiedz mi o tym.
-Nie ma co opowiadać. Moc kumuluje się w organizmie i kiedy osiągnie pełnie ujawnia się. Będzie mi potrzebna w tedy krew wampira do dokończenia przemiany.

7.

Minął tydzień od kiedy powiedziałam mu o przemianie.
Siedziałam w bibliotece, kiedy usłyszałam telefon.
Podeszłam do biurka i odebrałam.
-Chciała bym prosić Logana do telefonu.
-Niestety nie ma go. Przekazać coś?
-Kim jesteś?
-Strażniczką.
-Mam dla ciebie wiadomość.
-Jaką?
-Zanim zaczęli kupować krew, brali ją od kobiet w brew ich woli, a później czyścili im pamięć. A kiedy mieli ochotę to ją sobie brali. Tak na ulicy. Kontrolowali je. Nie miały wyboru.
-Skąd mam wiedzieć, że pani nie kłamie?
-Spytaj go...
Odłożyłam słuchawkę.
To co powiedziało dało mi do myślenia.

Kiedy wrócił był zdenerwowany, ale i tak postanowiłam zapytać.
-Czy kiedykolwiek kontrolowałeś kobietę?
-Słucham?
-Odpowiedz- w stałam z łóżka.
-Tak.
-Brałeś od niej w tedy krew?
-Tak, ale...
-Uprawiałeś seks?
-Tak, ale...
-Wymazałeś jej pamięć po zajściu?
-Do cholery jasnej! O co ci chodzi?
-ODPOWIEDZ!
-TAK. Zadowolona?
-Czyli byłeś nie lepszy od wampirów, które zabijałam i gwałcicieli.
-Coś ty powiedziała?
-Że byłeś nie lepszy od gwałcicieli!
-Cofnij to!
-Nie.
-Cofnij!- lampa w sypialni zaczęła migać od jego mocy.
-Nie. Jesteś gwałcicielem.
Przewróciłam się od siły uderzenia. Policzek palił żywym ogniem.
-Nic o mnie nie wiesz, więc mnie nie osądzaj. A teraz wynoś się z tego pokoju!
Spróbowałam wstać, ale nim zdążyłam chwycił mnie za kark i popchnął w stronę drzwi.
Nie mogłam znaleźć sobie miejsca, więc poszłam do biblioteki.

Offline

 

#8 08-11-12 18:04:12

 Minjami

Anamika

44324206
Skąd: Ostóda :D
Zarejestrowany: 28-10-12
Posty: 700
Punktów :   
Ulubiona postać: nwm wszystkie kocham 
Ulubiona część: 1,2,3 :P
WWW

Re: Cat

czekam na ciąg dalszy :D 
to jest super ;)


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m86waqFYRC1rcidgso1_500.gif

Offline

 

#9 08-11-12 21:53:53

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: Cat

Miło mi to słyszeć:

8.

Obudził mnie dźwięk lecącej wody, co oznaczało, że w łazience jest Abby.
Chcąc dać jej czas na ubranie się, napiłem się krwi. Poczekałem jeszcze chwilę i ruszyłem do garderoby.
Kucała w samej bieliźnie, kiedy otworzyłem drzwi. Chwyciła ręcznik, żeby się zakryć, ale sekundę się spóźniła.
-Zaraz stąd pójdę. Chciałam się tylko umyć i przebrać- szeptała tak cicho, że gdybym nie był wampirem pewnie bym nie usłyszał. Na dodatek patrzyła cały czas w podłogę.
Idąc do łazienki czułem jej wzrok na plecach. Odwróciłem się, ale powstrzymałem się od komentarza, widząc jej oczy czerwone od płaczu.

Prawie już spałam, kiedy wszedł do salonu.
Czułam na sobie jego wzrok. Jednak ja nie mogłam spojrzeć mu w oczy.
Odchrząknął.
-O 20 jedziemy do jednego z moich klubów. Ubierz się tak by wygodnie ci się broniło, ale byś jakoś wyglądała. Możesz zabrać broń.
Kiwnęłam głową.
-Boli cię coś?
-Nie.
-A policzek?
-Nie ma już śladu.
-Już nie przeszkadzam. Jeśli będziesz jeszcze spała, to obudzę cię o 18. Dwie godziny ci wystarczą?
-Tak.
-Miłych snów.
-Dziękuje.
Zasnęłam myśląc o tym, co musiało mu się przytrafić.

Nie miałam bladego pojęcia gdzie jest ten klub i nawet nie znałam jego nazwy. Logan mi nie powiedział, a ja nie pytałam. W środku poszliśmy tylnymi drzwiami do części dla VIP-ów. Logan z innymi wampirami usiadł przy jednym za stolików, a ja stałam przy barze.
Moją uwagę zwróciła barmanka- Emma. Była podobna do Logana. Te same oczy tylko jaśniejsze. W końcu nie wytrzymałam i podeszłam do niej. Jeśli ktoś miał mi powiedzieć coś na temat Logana, to tylko Emma.
-Cześć- uśmiechnęła się.- Podać coś?
-Wodę z lodem.
-Co tak oszczędnie?
-Jestem tu służbowo.
-Wiesz... Nawet ci którzy przychodzą tu jako  ochroniarze, nie szczędzą sobie.
-Chcę mieć czysty umysł. Wy macie je mocne, ja zawsze miałam z tym problem. Po za tym, nie lubię alkoholu.
-Ciekawe. A teraz powiedź mi co cię gnębi.
-Nie tutaj.
-Łazienka. Keyli!- spojrzała na szczupłą blondynkę- Zaraz wracam. Zajmij się barem.
Zamknęłyśmy za sobą drzwi.
-No, teraz mów.
-Mam do ciebie kilka pytań. Obiecaj, że kiedy ci to powiem, ty odpowiesz na nie, a ja później wyjaśnię ci powód mojej reakcji.
-Zgoda.
-Otwórz umysł.
-Co?
-Pokarze ci co mnie dręczy.
I pokazałam. Czekałam na jej reakcje.
-Pytania?
-Dlaczego tak zareagował?
-Skąd wiesz, że znam odpowiedź na to pytanie?
-Jesteś jego siostrą.
-Nasz ojciec był marynarzem. Logan urodził się gdy miałam 3 lat. 9 lat później statek zatoną, a załoga zginęła. Mama poznała kolejnego. Nie kochała go, ale zrobiła by wszystko dla nas. Wyszła za niego i  rozpętało się piekło. Drań bił i wykorzystywał matkę. Była słaba. Zmarła po  dwóch latach. W tedy on zaczął wyżywać się na mnie. Logan się obwinia za to, że był za słaby by mnie bronić. Mnie przy życiu trzymał on. Tylko dlatego nie uciekłam. Nie miałabym gdzie iść z nim. W wieku 20 lat popełniłam samobójstwo. Nie udane jak widzisz. Ethan znalazł mnie i wyłowił z wody. Przemienił. Po 8 latach  znalazłam Logana. Pracował jako stajenny w jednym z dworów, daleko od naszego domu. Odszedł od ojczyma. Zabrałam go i zaprowadziłam do Ethana.  Błagałam go by przemienił mojego brata. Zgodził się. Świetnie sobie radzi jako wampir. Teraz ty mów. Czemu go oskarżyłaś?
-Dziękuje,  że mi to powiedziałaś. Wiem, ze źle zrobiłam kiedy go obraziłam i nie pozwoliłam nic wyjaśnić, ale nie mogłam inaczej. Musiałam zrobić cokolwiek by zepsuć to jaki jest miły.
-Czemu?
-Bo zaczynałam mu ufać.
-A co w tym takiego strasznego?
-Nie chcę się zawieść. Od samego początku wpajano mi, że nie mogę nikomu zaufać. Gdyby Łowcy dowiedzieli się kim jestem zabiliby mnie, tylko po to by wampiry się do mnie nie dobrały, a wampir by uwięził mnie tylko po to by czerpać moją moc. Logan jest inny. Wiem. Tyle, że ja się boje. Nie mogę przeżyć kolejnego zawodu. Nie po tym, co przeżyłam. Dla mnie to za dużo.
-A co takiego się stało?
-Nie dam rady. Powiedziałam mu. Drugi raz...- Pokręciłam głową.
-A pokazać? Dasz radę?
-Spróbuję.
Kolejny raz odtworzyłam moją rozmowę z Loganem. Teraz wiedziała to co on.
Nie powiedziała nic. Po prostu objęła mnie.
Po policzkach pociekły mi łzy. Nawet pokazując przeżywałam to wszystko. Przypominałam ich sobie.
-Tak w ogóle. Co to jest za klub?
-„KRWAWA RÓŻA”
Zaszumiała mi w głowie. Żołądek podjechał do gardła. Przepchnęłam się koła niej i zwymiotowałam. Było mi gorąco. Wspomnienia próbowały wydostać się.
Emma uklękła koło mnie.
-Co jest?
-To ten klub. W tym klubie w tedy byliśmy.
-O Boże. Pójdę po Logana. Spotkanie się skończyło. Zabierze cię do domu.
-Nie trzeba. Wyjdę na tyły. Zaczerpnę trochę powietrza i wrócę. Możesz mu nie mówić?
-Tak. Jasne. Wróć szybko.

Spojrzałem na zegarek.
Godzinę temu Abby z Emma wyszły. Po dwudziestu minutach wróciła tylko moja siostra i mówiła, że nie wie gdzie podziała się Łowczyni.
Miałem już iść sprawdzić, kiedy się drzwi się otworzyły.
Do pokoju wszedł Mike niosąc nieprzytomną Abby. Była cała we krwi. Gdy podszedłem zauważyłem, że sznurki przy spodniach są rozwiązane.
-Zdążyliśmy- powiedział Mike wędrując za moim spojrzeniem.- Wypili jednak sporo krwi.
-Ilu?
-Trzech i kupka popiołu.
-Gdzie?
-Na tyłach. Przed drzwiami czeka pana siostra.
-Połóż ją na kanapie i wychodząc powiedz Emmie, że może wejść.
Moja siostra podbiegła do ciała mojej strażniczki.
-Cholera jasna. Gdybym wiedziała. Nie powiedziałabym jej.
-Czego?
-Pytała o nazwę klubu.
-I?
-To w tym klubie byli w tedy kiedy Michael usłyszał, co Alex zamierza jej zrobić.
-Skąd znasz tą historię?
-Wymieniłyśmy się informacjami.
-Co jej powiedziałaś?
-Historię naszego życia. Widziałam, że coś ją gryzie, ale nie chciała rozmawiać przy was. Wiedziała, że jestem twoją siostrą. Mówiłeś jej?
-Nie. Ona jest mądra. Rozumiem, że podzieliłyście się historią swojego życia co potem?
-Wyjaśniła mi dlaczego naskoczyła na ciebie, ale sam musisz ją o to zapytać. Potem spytała się o nazwę baru, nie poczuła się dobrze i musiała wyjść. Prosiła bym nic ci nie mówiła.
-Zabieram ją do domu, a ty jedziesz ze mną.
-Ja?
-Musisz mi pomóc. Trzeba będzie ją umyć. Ja tego nie zrobię. To by było naruszenie prywatności. Weś dokumenty i przekaż Keyli, że wychodzimy.
-Oczywiście.

9.

Byłem w gabinecie kiedy jakaś część mnie kazała mi iść na górę. Posłuchałem tego uczucia i jak tylko znalazłem się na górze zrozumiałem, że dobrze zrobiłem.
Abby chwiejnym krokiem zmierzała do schodów. Strach było myśleć co by się stało gdyby do nich dotarła.
Jakby na potwierdzenie moich myśli zachwiała się i gdybym jej nie podtrzymał, zapewne, przewróciłaby się.
Gdy objąłem ją uchwyciła się mojej koszuli i w tuliła twarz w pierś.
-Przepraszam. Tak bardzo mi przykro. Nie powinnam była. Przepraszam...- szeptała.
-Już cicho. Nie masz za co przepraszać...
-Mam- przerwała.- Zaczęłam ci ufać i przestraszyłam się. Nie miałam jednak prawa wymyślać na twój temat i obrażać cię.
-Czemu bałaś się mi zaufać?
-Wszyscy, którym ufałam już nie żyją. Nie przeżyłabym kolejnej straty. Po za tym jestem tylko twoim strażnikiem.
-Nie tylko.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do pokoju.
Położyłem ją na łóżku.
Otworzyła usta by coś powiedzieć, ale z gardła dobył się tylko krzyk bólu, a ona skuliła się chwytając za głowę.
-Co się dzieję?- byłem przerażony.- Abby, powiedz coś?
-Wszystko boli! Czuje...- zaniosła się kaszlem. Po chwili spojrzała na mnie wzrokiem głodnego zwierzęcia.- Krew. Proszę.
-Już kochana. Już.
Podciągnąłem rękaw koszuli i przegryzłam skórę, następnie podsunąłem jej krwawiący nadgarstek, a ona wpiła się w niego spragniona.
Oderwałem w końcu od niej nadgarstek i zamknąłem ranki.
Ona wtuliła się w moją rękę i zasnęła.

Leżałem tak dłuższy czas.
W końcu obudziła się. Mrugała chwilę i spojrzała na nasze przytulone ciała. Odsunęła się pośpiesznie, a na jej policzki wystąpił rumieniec.
-Coś nie tak?
-Nie, nie. Ja tylko... Nie jestem przyzwyczajona do takich rzeczy.
-Jakich?
-Przytulania się z kimś, a zwłaszcza w łóżku.
-Nie przytulałaś się?
-Przytulałam, ale to było coś innego.
-Czemu?
-Bo byli to członkowie mojej rodziny, a ja miałam ostatnim razem 12 lat.
-Miałaś ciężkie dzieciństwo.
-Z własnego wyboru. Nie chciałam zbliżać się do reszty rodziny. Gdyby coś im się stało... Odsuwając się od nich, to by mnie tak nie bolało.
-Zadziałało?
-Nie. Było gorzej, bo nie spędzałam z nimi dość czasu.
-Na pewno wiedzieli, że ich kochasz. To wystarczy.
-Dzięki.
Cmoknęła mnie w policzek i poszła do łazienki.

Znalazłam go w kuchni. Usiadłam na stołku.
-Logan?
-Tak?
-Jestem w mieście już jakiś czas, ale nie widziałam się ze znajomymi. Mogłabym dziś wybrać się na miasto? Pogadałabym sobie i wróciła.
-Nie ma sprawy.
-A czy ty możesz w takim razie zostać w rezydencji?
-Dlaczego?
-Nie będę musiała się martwić o twoje bezpieczeństwo.
-W takim razie, zgoda. Mam trochę papierkowej roboty. Do zobaczenia.
-Dziękuję.
Ruszyłam do drzwi, ale zatrzymał mnie.
-Masz jeszcze telefon. Jakbyś chciała wrócić to zadzwoń.
-Dzięki!

Offline

 

#10 09-11-12 20:49:31

 Minjami

Anamika

44324206
Skąd: Ostóda :D
Zarejestrowany: 28-10-12
Posty: 700
Punktów :   
Ulubiona postać: nwm wszystkie kocham 
Ulubiona część: 1,2,3 :P
WWW

Re: Cat

ehh nie potrafię napisać nic poza tym, że super i czekam na ciąg dalszy : *  (ale to ci sie pewnie już znudziło hehehe XD )


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m86waqFYRC1rcidgso1_500.gif

Offline

 

#11 07-12-12 20:22:52

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: Cat

Przepraszam, że tak długo nie wstawiam cd, ale mam ostatnio dużo nauki. Postaram się jeszcze przed świętami!

Offline

 

#12 07-12-12 21:44:52

 Minjami

Anamika

44324206
Skąd: Ostóda :D
Zarejestrowany: 28-10-12
Posty: 700
Punktów :   
Ulubiona postać: nwm wszystkie kocham 
Ulubiona część: 1,2,3 :P
WWW

Re: Cat

no spk rozumiem cie XD ja ostatnio też jakoś nie pisałam ;)    jestem cierpliwa : * (ale jednak pamiętaj, że czekam :D )


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m86waqFYRC1rcidgso1_500.gif

Offline

 

#13 11-01-13 21:03:12

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: Cat

Przepraszam, że tyle to trwało, ale miałam problem ze stroną- nie wyświetlała się. Dziś sie jednak los nade mną zlitował,a oto ciąg dalszy przygód CAT:

10.

-Halo?
-Logan? Możesz po mnie przyjechać? Szybko?
-Jasne, ale co się stało?
-Później. Teraz przyjedź.
-OK., ale gdzie...
-„Otchłań”.
-Będę za jakieś 10 min.

Logan zatrzymał motor i podał mi kask.
Jechał szybko, więc po 15 min. byliśmy już w prywatnym salonie.
-Co się stało?
-Niedaleko miejsca gdzie na ciebie czekałam w uliczce znalazłam Alexa i chłopaków z którymi zamierzałam się spotkać. Alex powiedział im, że przetrzymujesz mnie i kontrolujesz. Jeszcze tej nocy chce wyruszyć by mnie odbić. Oni idą z nim.
-To ilu ich będzie?
-Łącznie 4.
-Zgaduję, że twoim znajomym włos z głowy nie może spaść?
-Tak. A z Alexem możesz zrobić co chcesz.
-Ogłuszymy i zwiążemy. Gdy się ockną porozmawiasz sobie z nimi, a ja zajmę się twoim byłym.
-A co z tymi co tu mieszkają?
-W tej chwili jest tu Emma, Mike, Steve, Igor, Noel, Liam, Sophie, Joel, Juliette, Daniel i służba, ok. 20.
-Czy muszą brać w tym udział?
-A co?
-Chce ograniczyć liczbę potencjalnych celów.
-Weźmiemy Mike. Reszta zostanie w pokojach.
-Tak myślę, że obyło by się bez żadnych zgrzytów gdybym wyszła im naprzeciw.
-Nie.
-Dlaczego?
-Nie pozwolę im, mi cię zabrać.
-Zależy ci na mnie?
-Tak.
-Czyli mnie lubisz?
-Tak. A ty mnie?
-Możliwe.
Chwycił mój podbródek i pochylił się lekko. Wiedziałam, że daje mi czas na odsunięcie się, ale ja tego nie zrobiłam i po chwili nasze usta się spotkały. Prosił o pozwolenie, a ja zaplotłam ręce na jego szyj i z cichym jękiem rozchyliłam usta.
Całował delikatnie. Poznawał.
Zostawił moje usta i zaczął badać krzywiznę mojej szczęki, aż doszedł do zagłębienia pod uchem.
-Chciałem to zrobić od momentu kiedy cię zobaczyłem. A nawet więcej.
-Zabawne. Gdy ja cię zobaczyłam uznałam, że jesteś seksowny, a potem zobaczyłam twoje kły i uznałam, że to nie fer.
-Co?
-Że taki facet jest wampirem.
-Ale teraz ci to nie przeszkadza?
-Nie mam żadnych przeciwwskazań. Szczerze to mogłabym to powtórzyć, po tym jak rozprawimy się z przyszłymi gośćmi.
-Oczywiście. Też mam nadzieję do tego wrócić, ale cóż. Trzeba się przygotować.

Godzinę przed świtem wtargnęli do holu, nasza trójka już czekała.
Na przodzie ich grupy szedł Alex, a za nim Pedro, Miguel i Diego.
Spojrzeli na nas i wyciągnęli sztylety.
Ruszyliśmy na nich.
Alex rzucił jednym z noży w Logana, który był zajęty Miguelem. Rzuciłam się w jego kierunku i dostałam pod żebrami. Zgięłam się i upadłam. Logan załatwił Miguela oraz Alexa i uklęknął koło mnie.
-Jesteś tam?
-Tak. Wyciągnij nóż.
-Nie mogę. Tamuje...
-Zabierz mnie do salonu i połóż. Jako Łowca mam przyspieszony proces gojenia, a teraz dodaj do tego gen wampira. Napije się krwi i będzie dobrze, ale musisz się pośpieszyć.

Spojrzałem na więźniów. Powoli już się budzili. Jeszcze minuta, dwie i wszyscy będą przytomni.
Zgodnie z moimi przypuszczeniami po 5 minutach byli w pełni świadomi swojej sytuacji.
Zszedłem na dół z Abby, która trzymała się blisko mego boku, co bardzo mnie cieszyło. Widziałem z jakim przerażeniem patrzyła się na Alexa, kiedy wchodziliśmy.
-Witam panów. Abby mógłbym cię prosić o sprecyzowanie, który z nich, to który.
-Oczywiście. Pedro to ten po lewej, Miguel to blondyn, a Diego to ten po prawej.
-Miło mi poznać waszą trójkę.
-Nas jest czwórka- mrukną blondyn.
-Alexa już poznałem. Choć nie mieliśmy czasu sobie pogadać. Zapewniam jednak, że zamierzam to nadrobić.
-Pieprz się wampirze.
-Żebyś wiedział. Właśnie takie mam na dzisiaj plany... Choć ja bym to raczej nazwał kochaniem się. Przejdźmy zatem do rzeczy. Abby?
-Jestem wam wdzięczna, za to, że przybyliście mi z pomocą, ale zostaliście oszukani. Nie jestem pod kontrolą Logana. Przebywam tu z własnej, nieprzymuszonej woli i złożyłam mu śluby wojownika za uratowanie mnie przed Alexem.
-Co?!- odezwali się chórem. Tylko Alex siedział cicho.
-Po powrocie z Tokio, Logan przesłuchał mnie i posługując się listami od Alexa zostawił w parku myśląc, że nic się nie stanie. Na szczęście pojechał za Alexem do jego mieszkania, gdzie ten zaciągną mnie siłą. Czując na mnie zapach wampira, źle ocenił sytuacje i chciał zgwałcić...- głos się jej załamał, a po policzkach pociekły łzy.
Na te słowa wciągnęli powietrze i zapominając o łańcuchach próbowali rzucić na niedoszłego gwałciciela.
-Wtargnąłem tam i zabrałem ją. Jak tylko odzyskała siły zerwała zaręczyny. Dodam jeszcze, jako, że byliście przyjaciółmi jej brata, że to przez niego on nie żyje. Dźgną go w plecy i zostawił w tym zaułku, a Abby zabrał do mieszkania, nie pozwalając pomóc Michaelowi.
Spojrzeli na nią.
-To prawda?- spytał brunet... Diego.
Kiwnęła głową.
-Widzicie, więc panowie. Rozwiązanie jest proste. Pogodzicie się z faktem, że Abby zostanie tu, tak długo jak zechce. Wy natomiast zostawicie tutaj Alexa i opuścicie mój teren.
-Rozumiemy, że on na to zasłużył, ale nie możesz...
-Może- Abby zrobiła krok w ich stronę.- Wtargnęliście na teren wampira bez podstaw, więc może zrobić z wami co zechcę. Znacie zasady.
-Ma rację. Ja korzystam z okazji. Jeśli nic jej tu nie grozi, mam czyste sumienie.
-Ja też.
-I ja.
-No widzicie? – otworzyłem im kajdany.
-Mogli byśmy porozmawiać z Abby? Na osobności?
-Jeśli tego chcę, nie widzę przeszkód.
-Za drzwiami.
Patrzyłem jak wychodzi i zostawia uchylone drzwi.

-O co chodzi?
Spojrzeli po sobie.
-Nie możesz z nim zostać. Jak się dowie o twojej krwi...
-Wie. Dał mi krew, by dokończyć przemianę.
-A ile razy on wziął ją od ciebie?
-Raz, przy ślubach. Jeden, mały łyk. Jestem tu bezpieczna.
-Nie próbował, no wiesz?
-Nie- zarumieniłam się.
-Czy ty się rumienisz?
-Zaczekajcie tu. Pójdę po Logana. Odprowadzi was.
Zajrzałam do pokoju.
-Mógłbyś ich odprowadzić?
-Tak, oczywiście- spojrzał na Alexa.- Z tobą rozprawię się później.
Odprowadził ich i poszliśmy do jego salonu.
-Jesteś głodna?
-Trochę, ale najpierw chce się wykąpać.
-Idź. Uszykuje ci coś.
-Dzięki.

Usiadłam przy stolę.
-Ty nie jesz?- spojrzałam na talerz z spaghetti.- Wystarczy tego na naszą dwójkę. Mogłeś wźąść połowę.
-To spróbuję trochę od ciebie. Może być?
-Jasne.
Wziął widelec i dosiadł się do mnie.
Nawinął porcję makaronu i podsunął mi widelec.
-No, spróbuj.
Otworzyłam usta i wzięłam od niego makaron. Przełknęłam, a on cały czas na mnie patrzył.
-Bardzo dobre, ale byłoby smaczniejsze gdybyś się tak na mnie nie patrzył. To jest krępujące.
-W takim razie, ty jedź, a ja podam coś do picia. Na co masz ochotę?
-Jakiś sok z lodem.
-Już się robi.
Po chwili wrócił z dwiema szklankami.
-Mam cię dalej karmić czy zaczniesz sama jeść?
-Nie wiem. Mam takie obolałe ręce... pomógłbyś?
-A ty mi?
-Oczywiście. Musisz przecież się oszczędzać. Sama się nie nakarmię.

11.

Oparłam  się i zamknęłam oczy.
Logan poszedł odnieść naczynia i wykąpać się. Miałam więc sporo czasu, sam na sam, z moimi myślami.
Przeciągnęłam się i zostałam z wyciągniętymi rękami w górze, kiedy sofa po obu moich stronach zapadła się. W następnej sekundzie poczułam chłodny dotyk ust na mojej szyi, przesuwające się, aż dotarły do ust.
Otworzyłam oczy.
-Zgadzasz się?- Logan czekał na moją zgodę.
Splotłam ręce za jego głową i pocałowałam go.
-Pasuję ci taka odpowiedź?
Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Ubrania wylądowały na podłodze, a my na łóżku.
-Jesteś pewna?
-Już przecież mówiłam, że tak...

TO NA RAZIE TYLE. RESZTY NIE MAM NAPISANEJ I MUSZĘ JĄ WYMYŚLIĆ, A TO CHYBA TROCHĘ POTRWA...

Offline

 

#14 11-01-13 22:09:15

 Minjami

Anamika

44324206
Skąd: Ostóda :D
Zarejestrowany: 28-10-12
Posty: 700
Punktów :   
Ulubiona postać: nwm wszystkie kocham 
Ulubiona część: 1,2,3 :P
WWW

Re: Cat

długo czekałam ale się opłaciło ;)  :D


http://24.media.tumblr.com/tumblr_m86waqFYRC1rcidgso1_500.gif

Offline

 

#15 11-01-13 23:06:14

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: Cat

Przepraszam. Tak jak powiedziałam. Miałam problem ze stroną i od około półtorej miesiąca nie miałam dostępu i to na żadnym kompie, nawet w szkole!!! To jest właśnie mój pech.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.bunkerexplorers.pun.pl www.historia-magistra-vitae.pun.pl www.xwf.pun.pl www.kibicebukowna.pun.pl www.lukasasuke.pun.pl