Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Delling znowu kłócił się z tajemniczą panią. Wiem, że to nie ładnie, ale postanowiłam trcohę podsłuchać...
- Ona zasługuje na prawdę! Nie doceniasz jej!...- zaczął Delling. Pewnie mówią o mnie- pomyślałam.
- Doceniam ją i właśnie dla tego nie powiem jej prawdy! Chcesz ją zabić?!
- Nie..-Delling umilkł. Nagle mnie zobaczył. Postanowiłam uciec. Delling był zbyt szybki i mnie dogonił. Delikatnie złapał mnie za prawe ramie.
- Poałuchaj...wiem, że bardzo zależy ci na tym, aby poznać prawdę..., ale jeszcze nie teraz...Tak będzie lepiej! Ufasz mi?!
- Nie znam cię..., ale skoro tak uważasz...Ufam Ci. - powiedziałam niepewnie. Naprawdę to nie wiedziałam, czy mu ufam...Ale wiedziałam, że go lubię..., a nawet i więcej niż lubię.
Offline
Przez cały ranek nie poruszaliśmy już tego tematu. Jakiś czas później do obozu wrócili ludzie wysłani za napastnikiem, który wczoraj chciał mnie zabić. Okazało się, że był to członek tajnej organizacji, którzy nazywali siebie Rycerzami Mroku, jednak pomimo moich prób, nie udało mi się wydobyć żadnych informacji ani od Xary, ani od Dellinga, chociaż było pewne, że wiele na ten temat wiedzą.
Bałam się, tak bardzo się bałam... Pokochałam Dellinga, byłam tego pewna, ale jak mogłam mu ufać skoro on coś przede mną ukrywał?
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Usiadłam na ziemi i analizowałam wszystko co się wydarzyło. To było takie dziwne i smutne. Wszystko działo się tak szybko...Moje rozmyślanie przerwał Delling.
- Chodź...zabieram cię na spacer- nawet nie zdążyłam odpowiedzieć, czy się zgadzam, a już byliśmy w drodze. Nagle zobaczyłam krajobraz nie do opisania!
Było to wielkie drzewo! Większe niż mount everest! Była to jabłoń z złotymi jabłkami i srebnymi liśami. Na obkoło ogromego pnia drzewa było jezioro, w którym skakały delfiny i foki. Był tam również jednorożec Dellinga- Bajkał i moja klacz. Klacz przyleciała do mnie na swoich skrzydłach, a Bajkał zagalopował do Dellinga. - Hmm...skoro jesteś moja...Może powinnam Ci dać imię? O tak! Taki cudowny pegaz zasługuje na imię! Daję ci na imię...Maksyma- po moim dawnym koniku- oznajmiłam. "Dziękuje ci moja pani za to imię. To dla mnie zaszczyt." - powiedziała...klacz?! -Delling? Ona...ona... mó...mówi?
Offline
-Tak- odpowiedział rozbawiony.- Pegazy to magiczne stworzenia. Jeszcze cię zaskoczą, są zdolne do wszystkiego.- Przez chwilę bacznie mi się przyglądał, po czym dodał- tak samo, jak wszystko możliwe jest w tym świecie.
- W tym świecie?- Prawie krzyknęłam z przerażenia.- Jak to: w tym świecie? Gdzie ja jestem?
Byłam zdezorientowana. To brzmiało logicznie. Pegazy, jednorożce... Przecież to istoty nie z mojego świata, ale jednak trudno mi było w to uwierzyć.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
- To dłuuga historia. W końcu poznasz prawdę. Ale powiem Ci, że to nie jest twój świat.
- No pięknie! Znowu sekrety! "to nie jest twój świat", to niby jaki? czyj?- Delling tylko się roześmiał, a ja zrozumiałam, że nic więcej się nie dowiem. Załapana przytuliłam się do Maksymy. Poczułam, że ktoś i mnie przytula- Delling. Był tak blisko. Moje oczy zmierzyły się z jego oczami. Przycisnął swoje czoło do mojego i dotknął mój policzek, jego usta zbliżyły się do moich i...pocałował mnie. Otrząsnełam się...Dobrze go nie znam, jesteśmy z innych światów...Przerwałam pocałunek. Delling był widocznie zdziwiony.
Offline
Nie czekając aż coś powie pobiegłam w głąb lasu. Nie poszedł za mną, pewnie domyślił się, że chce pobyć chwilę sama.
Musiałam to wszystko sobie przemyśleć, moje życie zmieniło się tak bardzo w tak krótkim czasie...
Przysiadłam pod jednym z drzew i nie wiedząc kiedy- usnęłam.
Znowu śniła mi się kotlinka w górach. Tym razem widziałam, jak wsiadam na moją klacz w tym obozie i lecę w to magiczne miejsce. Gdy dotarłam do tajemniczej doliny ujrzałam tam jezioro świecące się jakimś nieziemskim światłem, a obok niego- kobietę. Popatrzyła na mnie przyjaźnie.
-Oni cię szukają- powiedziała ze smutkiem.-Musisz mnie odnaleźć...
Obudziłam się. W mojej głowie wciąż pobrzmiewały ostatnie słowa kobiety. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że potrafię odtworzyć całą drogę do tych gór...
Ostatnio edytowany przez Alhena (20-05-13 16:38:19)
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Usłyszałam Xare. - Tutaj jesteś! Tak się o ciebie martwiliśmy- objęła mnie radośnie. Gdy mnie przytula...zastępowała moich braci.- Delling mi wszystko opowiedział...Wybacz, że się tobą nie zajął, ale było mu wstyd...na prawdę się źle poczuł. Wracajmy...Zrobiło się późno. Maksyma!- zawołała. Wsiadłyśmy na klacz i wróciłyśmy cwałem. Zobaczyłam Dellinga. Był smutny. Zrobiło mi się go żal. Odważyłam się do niego podejść.
-Hej...- zaczęłam.-Jak się...
-Nie musisz ze mną rozmawiać...- przerwał mi. Było mi na prawdę przykro.
Ostatnio edytowany przez LissaSeille (20-05-13 19:56:59)
Offline
-Nie muszę, ale chcę-powiedziałam nagle nabierając odwagi.
Przerwałam czekając aż coś powie jednak nie zrobił tego. Musiałam wziąć sprawy w swoje ręce.
-Jesteś dla mnie na prawdę ważny-zaczęłam.-Byłeś przy mnie, kiedy wszyscy inni mnie opuścili i ufam ci, chociaż tak na prawdę nic o tobie nie wiem.Ale to wszystko dzieje się zbyt szybko. Straciłam bliskich, dom. Znajduję się nie wiadomo w jakim świecie z ludźmi, których nie znam...
Głos mi się załamał.Nie potrafiłam dłużej powstrzymywać łez.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
-Dobrze, tylko nie płacz.- powiedział.-Maksyma, Bajkał!- zawołał. Po chwili pojawiły się oby dwa konie. -Chodż! Przejedziemy się dodał. Galopowaliśmy po różnych, górach lasach. Było super, bosko, fantastycznie! Dojachaliśmy do jakieś łąki jak z bajki. Rosło na niej z miliard kwiató! Tulipanów, fiołków, stokrotek, mleczy i wielu innych! Słonko przygrzewało. Postanowiliśmy dać trochę odpocząć koniką. Leżeliśmy wśród kwiatów. W końcu zaczęliśmy rozmowe.
- Kim tak właściwie jesteś? Ile masz lat, jakie było twoje dzieciństwo, kim jest dla ciebie Xara, jak tu się znalazłeś?? Powiedz mi wszystko!- pytałam.
- Hm...Nie pamiętam dzieciństwa, nie wiem ile mam lat, Xare znam od zawsze...gdy byłem mały gdzieś mnie znalazła. Jest jak moja siostra, czy matka...
- Przecież Xara nie wygląda na taką starą! Jest może w moim wieku...
Offline
Delling roześmiał się. Usiadłam na trawie i popatrzyłam na niego czekając na wyjaśnienia.
-Xara się nie starzeje- odpowiedział spokojnie.
Powiedział to takim tonem, jakby nie było w tym nic nadzwyczajnego, a ja kolejny raz przekonałam się, jak to miejsce jest niesamowite i jak wiele muszę się jeszcze o nim dowiedzieć.
Zrezygnowana opadłam z powrotem na trawę.
-Pewnie nie ma sensu pytać się, jak to możliwe?-spytałam.- Ten świat mnie wykończy...
Delling tylko się roześmiał, podczas gdy ja ciągle jeszcze mruczałam pod nosem.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Rozmawiając w trawce spędziłam większość dnia. Musieliśmy się zbierać. Było widać już gwiazdy. Jechaliśmy cwałem, no może szybkim galopem...
-Hej! Zobacz! Spadająca gwiazda!- powiedział Delling- Pomyśl życzenie.
- Hmm...- "Chcę wrócić do domu, być z moją rodziną! Czy to tak wiele?"- pomyślałam. "Oj wiele"-powiedziała do mnie klacz, w myśach?!
- Jakie to życzenie?- zapytał.
- Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni.- Przez reszte drogi cwałowaliśmy. Rozmowy rzadnej nie było, ale za to śmialiśmy się. W końcu byliśmy na miejscu. Zauważyłam zaniepokojoną Xare.
Offline
- Co się stało?-Zawołałam do niej nie schodząc z konia.
Xara podbiegła do nas i całkowicie mnie ignorując zwróciła się do Dellinga:
- Musisz ją stąd zabrać, zaraz tutaj będą.
Nie miałam pojęcia, co się działo, ale musiało to być coś strasznego, wyraźnie widziałam, że Delling pobladł.
- Co się dzieje?-Zaryzykowałam pytanie.-I kim są ci "oni"?
Xara popatrzyła na mnie ze strachem w oczach. W tej chwili głośny wybuch wstrząsnął ziemią.
- No już, jedźcie!- Pospieszyła nas Xara.
Nie byłam w stanie się ruszyć. Czułam jak Delling chwyta wodze mojej klaczy i po chwili oboje odjechaliśmy.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Byliśmy już daleko, ale było jeszcze widać Xare. Jakiś mężczyzna robił jej krzywdę. Wyrwałam wodze i zawróciłam. Nie mogłam jej zostawić! Delling próbował mnie dogonić, jednak podczas galopu nikt nie ma ze mną szans. Mogłam rozmawiać z Maksymą " w myślach" W końcu byłyśmy na miejscu. Wystraszony Delling próbował nas dogonić. Mężczyzna dusił Xare. Przerwałam mu to kopnięciem Maksymy. Złych ludzi było coraz więcej! Armia! Ale moja Maksymka przywołała swoich przyjaciół- mustangi. Piękne, dzikie mustangi! - Co tu robisz!? Uciekaj!!! - krzyczała Xara. - Chce wam pomóc!. - Zabierz ją! - powiedziała do Dellinga. "Po moim trupie " - pomyślałam. Mój koń to przecież pegaz! Cwałowałam w chmurach. Zauważyłam bardzo rannego Dellinga. Zleciałam na ziemie. Moje oczy były już szklane, trochę napełnione łzami.
Offline
Wylądowałam na ziemi tuż obok leżącego na trawie Dellinga. Zaskoczyłam z konia i podbiegłam do niego. Wyglądał okropnie. Musiał stracić dużo krwi, był cały blady i ledwie zachowywał świadomość.
- Dellind, słyszysz mnie?-zapytałam. Nie odpowiedział. Byłam przerażona.
Musiałam coś zrobić, musiałam go stąd zabrać.
Udało mi się wciągnąć go na grzbiet pegaza, który ułatwił mi zadanie kładąc się na trawie, i odlecieliśmy.
Offline
Pasażer Skrzydlatego Tygrysa
Nie wiedziałan co robić, gdzie lecieć. Na dodatek zostawiłam biedną Xare z tymi "kolesiami". Po chwili przypomniałam sobie, że został tam jednorożec Dellinga, który pewno też ma jakieś moce...Wylądowaliśmy w jakimś lesie. Maksyma delikatnie położyła Dellinga na trawie. Miałam ze sobą plastkowe pudełko na kosmetyki. Napełniłam je wodą ze strumyka i obmyłam rany Dellinga. Jedna z ran ciągle krwawiła. Ściągnęłam mój niebieski sweter w stokrotki i zatamowałam krwawienie. Później zapłakana i wystraszona przytuliłam się do Dellinga. Maksyma położyła się obok nas. Położyłam na niej głowe Dellinga i swoją głowe. Szlochając w koszulkę Dellinga zasnęłam.
Offline