#1 22-04-13 22:40:51

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Rozdział, którego tłumaczenie załączam, nigdy nie znalazł się w książce- znajdował sie tylko w bonusowych wydaniach. To pierwotne zakończenie, które Colleen zdecydowała się zmienić- efekt już czytałyście. Myślę, że to zakończenie także się Wam spodoba:



Rozdział 35- Kolejne pokolenie


Znużona, przetarłam oczy i zgniotłam poduszkę pod głową. Usłyszałam cichy głos Rena, gdy nucił naszemu nowo narodzonemu synkowi w pokoju obok. Mówił do niego łagodnie w hindi i chociaż nadal nie rozumiałam tego języka, rozpoznałam słowa, którymi Ren zwracał się do naszego synka- mera raja beta- co oznaczało synku, mój mały książę. Uśmiechnęłam się, i zamknęłam oczy słuchając go. dziecko lubiło słuchać głosu Rena tak samo jak ja, i zawsze patrzyło na ojca z szeroko otwartymi oczami, gdy czytał mu historie i wiersze.

Ren była właśnie na swoim ostatnim roku studiów i zaledwie kilka tygodni dzieliło go od ukończenia studiów, gdy okazało się że jestem w ciąży. tej nocy, gdy mu powiedziałam,  przygotowałam jego ulubiony obiad, i wręczyłam mu prezent- książka dla dzieci o tygrysach. Zaśmiał się i powiedział:

"Uważasz, że potrzebuję przypomnienia, iadala?"

"Nie"- odpowiedziałam z uśmiechem. obserwując mnie, zmrużył oczy- "Ty cos ukrywasz..". wzruszyłam ramionami. Obejmując dłońmi moją talie, Ren wciągnął mnie na swoje kolana. Wcisnął nos za moje ucho i mruknął:

"A co mógłbym zrobić byś podzieliła się ze mną swoim sekretem, mere jaan?"- ucałowałam go delikatnie i odpowiedziałam- "Moim sekretem- mój bardzo przystojny mężu jest to, że będziesz miał jeszcze jedną osobę, do której będziesz mógł zwracać się "mere jaan".

Przekrzywił pytająco głowę- "Kells, co Ty..?"

Przerwałam mu, chwyciłam jego dłoń i położyłam na swoim brzuchu wciąż jeszcze płaskim.  Zacisnęłam dłoń na jego dłoni i obserwowałam chwilę, gdy zrozumiał mnie.
"Jesteś pewna?"= zapytał z czułością. Skinęłam mu potakująco głową uśmiechając się- "I lekarz powiedział, że wszystko w porządku?"

"Lekarka powiedziała, że wszystko wygląda świetnie"- Ren przycisnął swoje czoło do mojego i pozwolił sobie na uśmiech z ulgą. zarzuciłam mu ręce za szyję, podczas gdy on całował moje policzki, nos i czoło. Gdy jego usta znalazły moje, nie byłam juz pewna czy motylki w brzuchu zawdzięczam ciąży, czy temu, że to Ren mnie dotykał.

****************************

Teraz minął kolejny rok. Dwa lata od naszego ślubu. Mieszkaliśmy w domku, który był za duży dla naszej małej rodziny. Został zbudowany według projektu Rena na szerokiej działce, na której wcześniej stał nasz bliźniak. Oboje kończyliśmy studia na Uniwersytecie w Oregonie,- ja pierwsza, z powodu częstych nieobecności Rena. Podczas, gdy ja kontynuowałam zajęcia podczas lata, on latał między Oregonem i Indiami. Gdy on uczył się od Nilimy wszystkiego o działalności Rajaram Industries, ja zapisałam się na wszystkie dostępne kursy, by tylko za nim nie tęsknić, ale to i tak nie działało. Chociaż wciąż istniała między nami nasza boska więź, nadal wolałam mieć go blisko siebie. Dzwoniłam do niego, by słyszeć jego głos i nocami przytulałam mojego starego pluszowego tygrysa.

Ostatniego miesiąca mojej ciąży, Ren dogadał się ze swoimi nauczycielami, że weźmie wolne od nauki, i negocjował z Nilimą prace na odległość, tak, by cały czas mógł spędzić ze mną i z dzieckiem. Nasz synek urodził się w domu- lecz dom to pojęcie względne, ponieważ Ren sprowadził cały zespół specjalistów i zaprojektował jedno skrzydło domu tak, że wyglądało jak Centrum Sztuki Rodzenia.   Zatrudnił indyjską akuszerkę, która była ze mną podczas całej mojej ciąży, i chociaż nasi lekarze byli na dyżurze, to ona właśnie przyjęła poród naszego dziecka, które urodziło się tuż po świętach Bożego Narodzenia.

Dwa miesiące później świętowaliśmy Walentynki.  Wolny dzień Ren rozpoczął od przyniesienia mi śniadania do łóżka, Nalegał, by mógł karmić mnie każdym kęsem, co było bardzo romantyczne, a następnie zostawił mnie leniuchująca, podczas gdy on zajął się dzieckiem. Później, gdy mieliśmy jechać na obiad- zaaranżował opiekunkę, pilnującą naszego synka. Denerwowałam się- to był pierwszy raz, gdy zostawiłam go samego...

Moje myśli zostały nagle przerwane wejściem mojego wspaniałego męża do pokoju- posłał w moim kierunku swój charakterystyczny krzywy uśmiech, który wciąż sprawiał, że się rumieniłam. Dziecko było marudne, więc Ren przyniósł mnie do mnie. Położyłam swojego nowo narodzonego syna na łóżku i otuliłam jego ciałko babcinym pledem. gdy wtuliłam go w swoje ramiona, i przycisnęłam usta do czapeczki, okrywającej jego czarne włosy, Ren usiał koło mnie, podparł mnie ramieniem, przyciągając głowę do swojej piersi.

"Maluszku, czemu nie chcesz spać?"- spytałam mojego wijącego sie tłumoczka. Ren przycisnął usta do mojego czoła i oboje zaśmialiśmy sie, gdy dziecko machało piąstkami i kopało mocno.

"Cóż za zadziorny mały człowiek z ciebie, Aniku Kishanie Rajaram"- Owinęłam ponownie wokół niego pled, oparłam sie o Rena i ziewnęłam
"Być może powinieneś wyrecytować mu wiersz?"- powiedziałam. Pogładził główkę dziecka i obejmując ramionami nas oboje, zaczął mówić swoim miękkim głosem, rytmicznie i hipnotycznie:

Rudyard Kipling
Jeżeli zdołasz zachować spokój,
chociażby wszyscy go stracili, ciebie oskarżając;
Jeżeli nadal masz nadzieję, chociażby wszyscy o Tobie zwątpili,
licząc się jednak z ich zastrzeżeniem;
Jeżeli umiesz czekać bez zmęczenia,
jeżeli na obelgi nie reagujesz obelgami,
jeżeli nie odpłacasz na nienawiść nienawiścią,
nie udając jednakże mędrca i świętego;
Jeżeli marząc - nie ulegasz marzeniom;
Jeżeli rozumując - rozumowania nie czynisz celem;
Jeżeli umiesz przyjąć sukces i porażkę,
traktując jednakowo oba te złudzenia,
Jeżeli ścierpisz wypaczenie prawdy przez Ciebie głoszonej,
kiedy krętacze czynią z niej zasadzkę, by wydrwić naiwnych
albo zaakceptujesz ruinę tego, co było treścią twego życia,
kiedy pokornie zaczniesz odbudowę zużytymi już narzędziami;
Jeśli potrafisz na jednej szali położyć wszystkie twe sukcesy
i potrafisz zaryzykować, stawiając wszystko na jedną kartę,
jeśli potrafisz przegrać i zacząć wszystko od początku, bez słowa,
nie żaląc się, że przegrałeś;
Jeżeli umiesz zmusić serce, nerwy, siły, by nie zawiodły,
choćbyś od dawna czuł ich wyczerpanie,
byleby wytrwać, gdy poza wolą nic już nie mówi o wytrwaniu;
Jeżeli umiesz rozmawiać z nieuczciwymi, nie tracąc uczciwości
lub spacerować z królem w sposób naturalny,
Jeżeli nie mogą Cię zranić nieprzyjaciele ani serdeczni przyjaciele;
Jeżeli cenisz wszystkich ludzi, nikogo nie przeceniając;
Jeżeli potrafisz spożytkować każdą minutę,
nadając wartość każdej przemijającej chwili;
Twoja jest ziemia i wszystko, co na niej
i co - najważniejsze - synu mój - będziesz Człowiekiem.

Rena słowa sie urwały a ja wyszeptałam cicho- "Ren, zobacz".

Nasz mały Anik przestał wierzgać. jego ciało zastygło a jego oczy były szeroko otwarte, wpatrzone w ojca. Ren wyciągnął palca i mała piąstka zacisnęła się wokół niego. Gdy ojciec i syn wpatrywali się w siebie, wirowało wokół nas uczucie patrzenia innych oczu i nagle poczułam się jakbyśmy znajdowali się w górskim sanktuarium. Cisza została przerwana nagle- przez pociągnięcie nosem. Spojrzałam na Rena i zorientowałam się, że jego piękne niebieskie oczy są pełne łez. Otarł je wolną ręką.

"Co się stało?"- zapytałam cicho.

"To... to jego oczy"- odpowiedział Ren.


CDN.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#2 23-04-13 00:53:22

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

ciąg dalszy:

Spojrzałam na moje dziecko i dotknęłam palcem jego miękki policzek. Ruszył głową i szarpnął się w kierunku mojego palca, jakby wciąż był głodny. Zamrugał i przez chwilę jego błyszczące złote oczy skryły się za niemal przezroczystymi powiekami, które znajdowały sie pod ciemnymi brwiami.

"jesteś rozczarowany, że nie są niebieskie, tak jak Twoje?" zapytałam niepewnie.  Przyciskając usta do mojej skroni, wypuścił drżący oddech i wyjaśnił:
"Gdy Lokesh porwał cię z jachtu, ruszyliśmy z Kishanem na poszukiwania. W tym okresie powiedział mi, że miał wizję ciebie z małym dzieckiem"

"Pamiętam. To było w Jaskini Snów"

"To czego ci nie powiedział, to to, że skłamał mówiąc, że nie widział oczu dziecka. W jego wizji, dziecko miało złote oczy. Myślał więc..."

"Myślał, że to będzie jego dziecko"

"Tak. Przez cały ten czas martwiłem się, że ukradłem należne mu miejsce. Że to jego przeznaczeniem było spędzić z Tobą życie, podczas gdy tak naprawdę Anik był zawsze mój. Zawsze byłaś mi przeznaczona".

"Nigdy mi tego nie powiedział"- wyszeptałam zasmucona. Ren dotknął mojego podbródka, odwracając moją głowę w jego stronę:
"Żałujesz, Kelsey?"

"Czy żałuję, że cię poślubiłam i mamy dziecko? Nigdy. Czy żałuję, że zostawiliśmy go w przeszłości? Każdego dnia"- Gdy oczy naszego dziecka sie przymykały i zapadł w sen zapytałam- "Myślisz o nim?"

"Jak mógłbym nie myśleć?  Za każdym razem, gdy patrzę na naszego syna myślę o swoim bracie. Kishan poświęcił się, bym mógł dostać to, o czym zawsze marzyłem. Moją jedyną nadzieją jest to, że sam znalazł sposób na szczęście"

Dzwonek u drzwi przerwał nasze wspomnienia, Ren wstał by je otworzyć, a ja umieściłam Anika w jego łóżeczku. Potem ponownie ułożyłam się w łóżku z nadzieją na popołudniową drzemkę, ale wtedy pojawił sie Ren ze stosem listów i pudełkiem. Przejrzał pocztę i podał mi fantazyjną kopertę- "To od Nilimy" -powiedział. Wsunęłam palce pod krawędź koperty otworzyłam i zawołałam- "To jest zaproszenie na ślub! Pobierają się latem tego roku!"

Ren zaśmiał sie- "Zajęło to Sunilowi trochę czasu"

"To nie była wyłącznie jego wina. Nilima jest uparta jak osioł".

"Nie mniej niż inna kobieta którą znam"- zażartował.

"Ich zdjęcie zaręczynowe jest przepiękne"- podałam mu fotkę i podniosłam duże pudełko, które położył na łóżku- "Co to jest?".

"Nie wiem, ale zostało wysłane z Indii"- otworzył pudełko ii wyjął zalaminowany list. Rzucił szybko na niego okiem, po czym usiadł na łóżku i powiedział cicho- "To od Kadama."

"Słucham?"- Niedowierzając, machnęłam nogami na bok i usiadłam tuż przy nim.

"List po prostu zawiera instrukcje. Jest tu napisane: Do dostarczenia po narodzinach pierwszego syna Alagana Dhirena Rajaram. Podpisano- Anik Kadam"

Ren przysunął pudełko i wyciągnął z niego ciężką, drewnianą skrzynkę. Odblokował zamek i podniósł polerowaną pokrywę. Oboje gapiliśmy się na zawartość skrzynki.
"To Zwój Mądrości"- szepnęłam- "Nauczyciel o mądrości jak ocean powiedział, że nie może zostać odczytany, dopóki nie dokona sie piąta ofiara"

Ren uniósł szklaną tubę- swój znajdował sie zamknięty w jej środku jakby szkło zostało nadmuchane dookoła niego. Nie było innego sposobu na jego przeczytanie, jak uszkodzenie tuby.

"Będę musiał ją rozbić"- powiedział Ren.  Trzymając tubę wewnątrz skrzynki, przełamał tubę- usłyszałam trzask i brzdęk tłuczonego szkła. Ostrożnie zsypał okruchy potłuczonego szkła ze starego papieru i położył go między nami. Arkusze papieru błyskawicznie zaczęły żółknąć na brzegach. Chwyciłam jedna krawędź i przycisnęłam ją drewienkiem podczas gdy Ren rozwinął zwój i przycisnął go z drugiej strony, i rozłożył papier między nami.

"Czy to sanskryt?"- zapytałam. Ren skinął głową i zaczął czytać pierwszą stronę.

"Ta część zawiera instrukcje dla nauczyciela dalajlamy. Zawiera drugie proroctwo i wskazówki z nim związane. Mówi, że został wyznaczony do zachowania tego zwoju, namaszczenia waszych oczu specjalnym płynem i wskazania jak dotrzeć do duchowej bramy. Daje bardzo dokładne wskazówki, jak odnaleźć bramę, i ostrzega, że ta informacja służy jedynie dla trzech podróżnych którzy sie pojawią. Opisuje ciebie, Kadama i Kishana bardzo dokładnie i mówi o medalionie Yin/yang. Wybrańcy dostrzegą w nim koty, a dokładnie tygrysy"

"A to?" wskazałam poniżej.

"Mnichom kazano sporządzić kopię tego zapisu, zanim dokument został zamknięty w szkle. Ta część zawiera ostrzeżenia. Mówi, że ten, kto czyta dalej będzie podlegał karze bogów, jego oczy zostaną spalone, a on sam cierpieć będzie niewyobrażalnie"

"To raczej nie jest dobre"

"Nie"- podniósł głowę i spojrzał na mnie- "czytamy więc dalej?"

"Nie sądzę, by pan Kadam dałby nam coś, co mogłoby nas zabić. Poza tym, Nauczyciel o mądrości jak Ocean powiedział, że mamy to przeczytać po dokonaniu się piątej ofiary. Powiedział, że zwój zawiera prawdę o pochodzeniu świata"

Przygryzałam wargę podczas gdy Ren przewijał część zwoju, a następnie oboje wstrzymaliśmy oddech, gdy pokazał następną fragment. Ciężka woskowa pieczęć to pierwsza rzecz, którą ujrzeliśmy.

Ren dotknął jej palcami- "To rodowa pieczęć Rodu Rajaram"- powiedział podekscytowany. Wygładzając dla niego arkusz, patrzyłam jak delikatnie przebiega palcem po słowach. Przeczytał w myślach fragment po czym usiadł zszokowany. Zbladł i odwrócił się do mnie.

"Co to jest?"- spytałam zaniepokojona.

"To jest.... to jest list do nas"

"Nie rozumiem"

"Kelsey"- chwycił mnie mocno za rękę- "To jest list od Kishana"

Gapiłam się na niego z otwartymi ustami- "Ale... ale to niemożliwe"

"Kishan wysłał do nas list, zachowując go w czasie"- wciąż próbowałam przełknąć gule zaciskającą moje gardło- "I co on pisze?". Ren wyprostował dokument na kolanach i zaczął czytać.

Ren i Kelsey
Przepraszam, że piszę do Was w tak dramatycznym stylu, lecz nie mogłem ryzykować, że przeczytacie to, zanim niektóre wydarzenia zostaną wprawione w ruch. Nie pisałbym wcale, gdyby nie to, że pragnę rozwiać wszelkie obawy o do mojego pozostania w przeszłości.

Po waszym odejściu, Durga i Damon spędzili wiele lat służąc wszystkim ludziom. Zbudowaliśmy dom, wysoko w chmurach, na skalistym zboczu góry Kailash. Durga uzyła mocy naszyjnika, by napełnić czystą, leczniczą wodą pięć rzek Azji- Indus, Sutey, Brahmaputra, Karnali i Ganges. Nasz dom był czczony przez pięć światowych religii- hinduizm, buddyzm, dżinizm, Ayyavazhizm oraz Bon, i wielu pielgrzymowało, by oddać pokłon Durdze u podstawy góry. Każdy śmiałek, który próbował wspiąć się do naszego domu, był odganiany, i wkrótce rozeszła się wieść, że bogowie chronią swój dom i zaprzestali prób dotarcia do nas.

Początkowo, schodziliśmy do ludzi, pełniąc rolę arbitrów w sporach. Anamika obdarzała ludzi żywnością, odzieżą, uzdrawiała ich. Gdy błagalnicy przychodzili informować o głodzie lub suszy, korzystaliśmy z ognistej liny, by szybko podróżować do wskazanych miejsc i rozwiązywaliśmy problem. Odmawialiśmy udziału w wojnach , stwarzając obraz Durgi jako miłej i życzliwej bogini.

Połączyła mnie z Anamiką więź przyjaźni i szacunku, które doprowadziły do miłości. Pobraliśmy się i mieliśmy wiele dzieci i wnuków. Nie starzeliśmy się, a gdy nasze dzieci nas opuściły i ruszyły własną drogą, czuwaliśmy na naszym zboczu góry obserwując jak mijają lata.

W końcu liczba wyznawców wzrosła i wiedzieliśmy już, że Durga i jej moce nie są więcej potrzebne. Opuściliśmy nasz dom i wyjechaliśmy, pomagając ludziom, gdy widzieliśmy, że tego potrzebują. Pod opieką Durgi, narody Azji kwitły. Inspirowała artystów, poetów, reformy polityczne, religię i społeczną harmonię. Jestem dumny, że służę jako jej towarzysz, i że pobłogosławiła mnie, zostając moją żoną.

Mamy za sobą już długie i szczęśliwe życie, więc było by to nie w porządku, zostawić was myślących że mogę być rozżalony i rozczarowany wyborem, którego dokonałem.  Zajęło mi trochę czasu, by nauczyć się żyć bez ciebie, Kelsey i muszę przyznać, że wielokrotnie przeklinałem swoją decyzję, by pozostać tutaj, ale los potraktował mnie dobrze- mam rodzinę i życie, które wzbogaciło mnie i uczyniło lepszym człowiekiem.

A mówiąc o rodzinie- Phet poinformował mnie, że jestem swoim własnym przodkiem. Jednym z moich potomków był mój wielki pra,pra,pradziadek, co oznacza, że Wasze dziecko ma oczy po mnie. Przepraszam, że ukryłem to przed tobą, bilauta.

Ren, wybacz mi moją młodzieńczą zazdrość i porywczość. Cokolwiek dobrego zrobiłem na świecie, jakiekolwiek postępy zrobiłem jako człowiek, to tylko dlatego, że miałem możliwość wzorować sie na bracie, Tylko dlatego warto, byś stał się wielkim królem. Wiem, że jesteś dobrym mężem i będziesz doskonałym ojcem. Gratuluję Wam narodzin pierwszego syna. Ojcostwo jest doświadczeniem, którego nie da sie porównać do żadnego innego. Ceń swój czas z rodziną, bo dni szybko mijają.

Kelsey, kawałek mojego serca wciąż należy do ciebie. Pielęgnowałem to w sobie przez wieki. Byłaś aniołem, który uratował mnie od trwonienia życia, wpłynęłaś na mnie na wiele więcej sposobów niż myślisz. Ciepło, życzliwość i miłość jaką zaoferowałaś, gdy postanowiłaś uratować dwa zagubione tygrysy zmieniły bieg mojego życia. Szczęśliwe zakończenie zostało obiecane- i dostarczone. Każdego dnia moje serce rośnie z wdzięczności do ciebie. Jeśli istnieje jakiś żal we mnie, to taki, że chciałbym przejść przez te długie wieki wraz z tobą. Tęsknię za wami, ale wiem, że wasze życie będzie pełne i bogate. Niech wasza miłość do siebie nadal wzrasta i obyście znaleźli radość w życiu, które razem tworzycie.

Możliwe, że w innym czasie i w innym miejscu spotkamy się ponownie
Kishan


Łzy spływały po moich policzkach. Ren upuścił zwój, który luźno zwinął się z powrotem. Ren objął mnie i przyciągnął blisko siebie, tuląc do swojej piersi. Jakby wyczuwając nasz smutek, Anik, imiennik wuja Kishana pozwolił nam usłyszeć swoje wstrząsające zawodzenie. Roześmiałam się i otarłam oczy.
"Powiedziałabym, że to całkiem dobry ryk, prawda?- zapytałam. Ren potarł moje plecy i odpowiedział:
"Nie spodziewałbym sie niczego mniej od Rajarama!"


CDN

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Ogólnie lipnie-jak można być swoim własnym przodkiem?
Co się stało z Durgą i Kishanem, gdy opuścili swój dom?
Trochę więcej sensu miało to finalne zakończenie od tego...

Ostatnio edytowany przez lutka (23-04-13 00:58:01)


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#3 23-04-13 09:38:22

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Epilog- Ojciec Indii


Siedząc na ławce w parku rozmawiałam z Sarah i Jennifer, patrzyłysmy jak się bawia dzieci. To były piąte urodziny Anika, a Ren się spóźniał. Upierał się, że zdąży na urodzinowy tort, zabijałyśmy więc czas, pozwalając dzieciom bawić sie na placu zabaw.  Rebecca "dobra ciocia"- chociaż miała tylko piętnaście lat, pomagała nam czuwać nad dziećmi. Anik wspiął się na zjeżdżalnię i ponownie piszczał ze szczęścia, gdy wyciągała ręce by go na końcu zjeżdżalni złapać. Spojrzałam na zegarek i złapałam swoją dwuletnią córkę zanim zdążyła zanurzyć palce w cieście ozdobionym w dżunglę.

"Kamala Deschen! Co Ty sobie myślisz?"- jej piękne niebieskie oczy z długimi czarnymi rzęsami wypełniły się łzami

"Mamo"- zapłakała- "tygrys". Wskazała na pomarańczowego tygrysa, który przykucnął za plastikowym drzewem. Westchnęłam i podniosłam ją mówiąc- "Masz w domu pokój pełen tygrysów, mała Priya"

"Tygrys"- wymamrotała znowu, gdy czyściłam jej palce i zebrałam jej jedwabiste czarne włosy z dala od jej czoła. Ssała palce i pochyliła się do mnie pociągając mocno nosem. Myślałam, że mój syn był przystojnym chłopcem ze swoimi czarnymi włosami i złotymi oczami, ale moja córka była wręcz zapierająca dech w piersi. Była nieco zepsuta przez jej zaślepionego ojca, ale była słodką dziewczynką z najpiękniejszymi włosami, które miękkimi lokami spływały do jej talii. Chciałam je jej trochę skrócic, ale Ren sie temu stanowczo sprzeciwiał. Pocieszałam swoją córkę, gdy usłyszałam Jennifer:

"Kelsey? Kto jest z Anikiem?"

Spojrzałam w górę i zobaczyłam starszą parę rozmawiającą z Anikiem w cieniu wielkiego drzewa wierzby. Kobieta miała na sobie piękne zielone sari a jej ciemne włosy przyprószone siwizną były luźno związane i przerzucone ja jedno ramię.  Kucała przed moim synem i klepiąc go po ramieniu uśmiechała się, mówiąc coś do niego. Zastanawiałam się przez chwilę, czy nie była spokrewniona z Nilimą. Układając sobie córkę na biodrze, odrzuciłam swój warkocz tak, by moja córka nie wyciągnęła z niego wstążki ruszyłam w ich kierunku.

Byłam w połowie drogi, gdy człowiek, który śmiał się do mojego syna spojrzał na mnie. Mężczyzna uśmiechnął się a ja zamarłam zapominając o oddechu. Moje serce przestało bić. Miał na sobie luźną tunikę i spodnie w typowej dla siebie czerni.  Zmarszczki otaczały jego złote oczy a ciemne włosy posiwiały, ale wciąż był tak przystojny jak go zapamiętałam. Kobieta uniosła wzrok i uśmiechała się do mnie. Oboje skinęli głową, po czym mężczyzna ujął kobietę za rękę i oboje się odwrócili.

"Poczekajcie"- zapłakałam. Weszli w cień drzewa i zniknęli. Ruszyłam naprzód, wołałam, ale tak nagle jak gaśnie świeca, pozostał po nich tylko ciepły zapach jaśminu i drzewa sandałowego, ale i in uleciał z wiatrem. Krążyłam gorączkowo, a potem przykucnęłam przed moim synem.

"Anik, kochanie, czego ta miła pani i pan chcieli? Czy powiedzieli ci coś?- przytaknął.

"Powiedzieli wszystkiego najlepszego z okazji urodzin"

"coś jeszcze?"

Pokręcił głową- "dali mi prezent"

"Naprawdę? Pokażesz mi?" - sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął rzeźbiony prostokątny obiekt. Słońce odbijało się od kamienia o barwie kości słoniowej i odbijało pomarańczowe i złote prążki krążące wkoło. Podał mi go i zapytał, czy może iść na huśtawkę. Skinęłam głową z roztargnieniem a on pobiegł. Moja córka wyciągnęła pulchną dłoń i powiedziała: "śliczne!"

"Tak"- szepnęłam ocierając łzę- "to śliczne"

Rzuciłam ostatnie spojrzenie na drzewo i wróciłam na przyjęcie. Ren właśnie przyjechał i szedł w moim kierunku. Widział moje poruszenie i od razu wiedział, że coś jest nie tak. Mała Kamala wyciągnęła ręce do Rena

"Witaj, priya"- powiedział i pocałował ja w czoło, zabierając ją z moich rąk- "Dlaczego mama jest smutna?"- zapytał.

Dotknęłam dłonią policzka i powiedziałam- "Anik miał dwóch wyjątkowych gości urodzinowych. Dali mu prezent"- Ren skinął głową, czekając bym kontynuowała, ale zamiast tego wzięłam go za rękę i umieściłam w jego dłoni rzeźbiony prostokątny kamień. Zachłystnął się oddechem

"Śliczne!"- Kamala znowu powiedziała i wyciągnęła paluszki śledząc nimi rzeźbę kwiatu lotosu i słowa wyryte na pieczęci Imperium Rajaram. Zaginęła na tyle lat. Nikt nie wiedział gdzie się znajduje- pan Kadam przechowywał ją, ale ponownie została dostarczona tutaj przez naszego brata i jego żonę. Gdy nasza córka dotykała rzeźbień wiedziałam już, że nigdy pieczęci nie straciliśmy. Była strzeżona przez prawdziwego ojca domu Rajaram- naszego ukochanego brata, lojalnego przyjaciela i przodka, który był uosobieniem tego wszystkiego, co reprezentowała pieczęć:

Viveka- Mądrość
Jagarana- Czujność
Vira-Odwaga
Anukampa- Współczucie

Ren stojąc ściskał w drącej słoni kamień, uśmiechnął się do córki i przewiesił jej pieczęć przez głowę. Pocałował mnie delikatnie i przemówił wesoło, jakby kierował to do naszej małej dziewczynki, ale skupiał wzrok na mnie:

"Pójdziemy przyłączyć się do uroczystości?"- skinęłam głową i uścisnęłam jego dłoń.  Oczyściłam chrząknięciem gardło i zawołałam głośno:

"Okey, moi drodzy. Nadszedł czas by pokroić tort!"

THE END

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

podejrzewam, że gdyby Colleen tak zakończyła "Przeznaczenie"- zamknęłaby sobie drogę do napisania "marzenia". A ja bym Wkurzyła się i nigdy więcej bym nie ruszyła żadnej części Klatwy.

A tak, te rzeczy, które sa tu zawarte opisze w osobnej części. Nie podoba mi się jednak to zakończenie.
Z tego listu Kishana wyłazi tak naprawdę, że tęskni za bratem i byłą narzeczona, oraz że po prostu zaakceptował swój los. Miłość do Anamiki narodziła się z przyjaźni i przywiązania i nie było w tym wielkiej pasji. Poza tym, czyż Damon ze świątyń nie był rudy ???

Poza tym jakim cudem mógłby być własnym przodkiem? Tym sposobem- historia powinna zataczać koło, albo jeszcze inaczej- po świecie powinno chodzić więcej Kishanów.. Skoro narodził się w XVII wieku, 300 lat później cofnął się do przeszłości został tam.. miał dzieci.. z których ponownie narodził się on sam? Inny wymiar reinkarnacji? narodził się ponownie- ponownie dwa razy się zakochał, i znów wrócił do przeszłości? Masło maślane... Nie podoba mi się.

Poza tym Colleen powinna iść nieco na korepetycję z mitologii Indyjskiej- Durga nigdy nie była miłą i oddana boginią, jej imię chociażby znaczy, że jest nieprzejednana. Była wojowniczką. To Kali miała w swojej charakterystyce część miłej, kochającej matki... kobieca zaś była Parvati... Na górze Kailash zaś mieszkał sobie Indra, czyli kochanek Parvati...

poza tym- tak się kończą właśnie śluby w wieku 20 lat- w wieku 25 kobieta ma już 2 dzieci, i jest zwykłą kura domową, która musi sie cieszyć tym co ma...


ps. Zainteresowanym mogę przesłać angielską wersję tego zakończenia.

Ostatnio edytowany przez lutka (23-04-13 09:49:18)


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#4 23-04-13 16:29:48

 Bilauta

Pasażer Skrzydlatego Tygrysa

Call me!
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 20-01-13
Posty: 174
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan, Ren, Kelsey
Ulubiona część: Klątwa Tygrysa. Wyzwanie
Ulubiona para KT: Ren i Kelsey

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Zgadzam się z tobą


http://i1284.photobucket.com/albums/a578/Chilunia/Big%20Bang/Obrazki/LT78_zps26ad70a7.gif?t=1377195137

Offline

 

#5 23-04-13 17:46:56

 Koldunka

Phet

12692383
Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 20-11-12
Posty: 214
Punktów :   
Ulubiona postać: Dhiren
Ulubiona część: IV
Ulubiona para KT: Kelsey i Dhiren

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

zawsze czytając końcowe rozdziały każdej cz. KL zbiera mi się na płacz.... ;/  Ale zgadzam się z twoimi spostrzeżeniami, sporo było niejasnych fragmentów i szkoda aby na tej książce zakończyły się przygody naszych bohaterów. Trochę poplątania z pomieszaniem a mimo wszystko i tak mi się podoba :D


http://i61.tinypic.com/2m5miva.gif

                      "(...)-Zawsze byłaś taką upartą,ślepą,bezmyślną dziewczyną?
                                         -Czyżbyś nazwał mnie głupią?
                       -Owszem,tyle że w nieco bardziej poetycki sposób! (...) "

KT. Wyprawa

Offline

 

#6 23-04-13 17:55:57

 Kal-si

Król Rajaram

Skąd: Tam gdzie mój Kishan.
Zarejestrowany: 11-12-12
Posty: 431
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan Sohan Rajaram ♥
Ulubiona część: 2/II/२
Ulubiona para KT: Kishan ♥ Kells

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Koldunka, ja też zawsze rycze xd
Bardzo ładne, choć tak jak napisałyście troche niejasne.

Offline

 

#7 23-04-13 18:35:16

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

ja sie nie poryczałam, ale bardzo, bardzo wkurzyłam. Rozumiem- jakby Colleen wprowadziła wielki romans do relacji Kishana z Durgą, pasję i oddanie, tak by nie było jego fankom- jak mnie wciąż go żal, że nadal jest na tej gorszej pozycji, że happy end trafił się tylko Renowi ( bo Kelsey moim zdaniem sporo straciła na tym- kto lubi siedzieć w domu z dziećmi ???)..


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#8 23-04-13 19:11:33

 Bilauta

Pasażer Skrzydlatego Tygrysa

Call me!
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 20-01-13
Posty: 174
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan, Ren, Kelsey
Ulubiona część: Klątwa Tygrysa. Wyzwanie
Ulubiona para KT: Ren i Kelsey

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Ona kocha Rena i najwyraźniej jej się to podoba, ale przyznam, że od początku miałam nadzieję, że happy end będzie dla wszystkich a nie tylko dla Rena i Kelsey. A najbardziej to mi było żal pana Kadama


http://i1284.photobucket.com/albums/a578/Chilunia/Big%20Bang/Obrazki/LT78_zps26ad70a7.gif?t=1377195137

Offline

 

#9 23-04-13 19:14:38

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Aja myślę,że Kadam był już zmęczony tym długim życiem i myślenie przez tyle lat o wszystkim za wszystkich. To było wyczuwalne najbardziej gdy opowiadał o żonie. Przenosząc się w ten inny wymiar przestrzeni i czasu widział co się zdarzy, i śmiało podjął decyzję o swojej śmierci. On już chciał spokoju.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#10 23-04-13 19:20:23

 Bilauta

Pasażer Skrzydlatego Tygrysa

Call me!
Skąd: Kraków
Zarejestrowany: 20-01-13
Posty: 174
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan, Ren, Kelsey
Ulubiona część: Klątwa Tygrysa. Wyzwanie
Ulubiona para KT: Ren i Kelsey

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Ja nie mówię, że złą podjął decyzję, tylko, że szkoda, że już go nie ma i w Destiny najbardziej popłakałam się w tym momencie i wtedy kiedy Kishan zdecydował się zostać w przeszłości u boku Durgi.


http://i1284.photobucket.com/albums/a578/Chilunia/Big%20Bang/Obrazki/LT78_zps26ad70a7.gif?t=1377195137

Offline

 

#11 23-04-13 21:29:38

 Destiny

Założycielka

Zarejestrowany: 18-07-12
Posty: 1640
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren's my home
Ulubiona część: I i IV
Ulubiona para KT: Rensey
WWW

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

ANIIIIIIIIIIK <333333333333333 To teraz nie mam wątpliwości, że to Ren miał być tatusiem <3 *-*

Czemu tak nie skończyła? Strzelam na nią focha -.- wg nie ogarniam tego "jestem swoim własnym przodkiem", jak można być własnym przodkiem? oO Ale w sumie hinduizm i odrodzenie...

a, i lutka, ja bym prosiła o wersję ang. ;)


Znużona, przetarłam oczy i zgniotłam poduszkę pod głową. Usłyszałam cichy głos Rena, gdy nucił naszemu nowo narodzonemu synkowi w pokoju obok. Mówił do niego łagodnie w hindi i chociaż nadal nie rozumiałam tego języka, rozpoznałam słowa, którymi Ren zwracał się do naszego synka - Mera raja beta - co oznaczało "Synku, mój mały książę".

Offline

 

#12 23-04-13 22:17:16

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Destiny napisał:

ANIIIIIIIIIIK <333333333333333 To teraz nie mam wątpliwości, że to Ren miał być tatusiem <3 *-*

Czemu tak nie skończyła? Strzelam na nią focha -.- wg nie ogarniam tego "jestem swoim własnym przodkiem", jak można być własnym przodkiem? oO Ale w sumie hinduizm i odrodzenie...

jak to dlaczego? żeby móc zarobić na jeszcze jednej części klątwy, jakby następna książka którą napiszę nie podpasowała zainteresowanym.
Bycie własnym przodkiem to za bardzo pogmatwane, nawet jak na hinduizm i sprawę reinkarnacji.

Wyobraź sobie- co ileś tam wieków ( bodajże co 2 tysiące lat) rodzi się kolejny Kishan, który nie pamięta swojego życia, popełnia te same błędy, zakochuje się w dziewczynie (tak, że największym darem jaki może jej dać to wolność= na to stać tylko nielicznych ludzi), wraca do przeszłości, zostaje ojcem Indii.... a jednocześnie żyje inny Kishan,  a może kilku Kishanów, którzy mają za żonę Durgę- To już chyba zakrawa na inne wymiary ???

I co ciekawe, tyle wieków się nie starzeli a tu nagle ze zmarszczkami...

W takim wypadku, Durga, która na pewno by sobie rena nie odpuściła, i naprawdę go sobie dla siebie zachowała... :P
Poza tym ten rozdział nie wyjaśnia, skąd się wziął amulet Damona- który istniał przecież jeszcze przed Durgą i KIshanem...


W każdym bądź razie...
Colleen przesadziła. Możliwe że wydawcy i edytorzy wymogli na niej zmianę tego rozdziału, bo tutaj narobiła bałaganu, chcąc stworzyć happy end i nie wyszło.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#13 24-04-13 08:28:47

 Destiny

Założycielka

Zarejestrowany: 18-07-12
Posty: 1640
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren's my home
Ulubiona część: I i IV
Ulubiona para KT: Rensey
WWW

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

No w sumie masz rację. To strasznie pogmatwane... ale nie zmienia faktu, że to zakończenie podoba mi się bardziej ^^

Zaraz normalnie na tumblrze zrobię: Keep Calm and love Anik Kishan and Kamala Deschen Rajaram *-*

A, i mam jeszcze jedną uwagę co do Colleen. Nie wiem jak ona to robi skoro ma tam kogoś w Indiach, ale "mera raja beta" za żadne skarby nie może oznaczać "mój mały książę". To jest "mój mały synku" (beta - syn). Gdyby miało być to drugie, to Ren by powiedział "mera raja rajkumar" (rajkumar - książę) ;)


Znużona, przetarłam oczy i zgniotłam poduszkę pod głową. Usłyszałam cichy głos Rena, gdy nucił naszemu nowo narodzonemu synkowi w pokoju obok. Mówił do niego łagodnie w hindi i chociaż nadal nie rozumiałam tego języka, rozpoznałam słowa, którymi Ren zwracał się do naszego synka - Mera raja beta - co oznaczało "Synku, mój mały książę".

Offline

 

#14 24-04-13 15:48:46

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

Destiny napisał:

A, i mam jeszcze jedną uwagę co do Colleen. Nie wiem jak ona to robi skoro ma tam kogoś w Indiach, ale "mera raja beta" za żadne skarby nie może oznaczać "mój mały książę". To jest "mój mały synku" (beta - syn). Gdyby miało być to drugie, to Ren by powiedział "mera raja rajkumar" (rajkumar - książę) ;)

Ja sie oparłam na tekscie angielskim, i tam było jak wół prince :D
Ale... jest w indiach taki tytul jak "raja" i on oznacza księcia :) więc...
Poza tym... namieszała już tam tak bardzo, czemu nie mołaby mieć własnej wersji hindi, skoro stworzyła nowy hinduizm...



ps. V moim zdaniem powstanie, bo za dużo jest jeszcze niewiadomych... bo co np stało się z feniksowym jajem, które wziął Kishan??

Ostatnio edytowany przez lutka (24-04-13 16:57:40)


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#15 24-04-13 17:38:51

 Kolorowaa

Mahisha

1609931
Call me!
Skąd: Podkarpacie
Zarejestrowany: 02-08-12
Posty: 1018
Punktów :   
Ulubiona postać: Kelsey
Ulubiona część: I tom
Ulubiona para KT: Ren & Kelsey

Re: Rozdział XXXV- Pierwotne, oryginalne zakończenie

lutka napisał:

Destiny napisał:

A, i mam jeszcze jedną uwagę co do Colleen. Nie wiem jak ona to robi skoro ma tam kogoś w Indiach, ale "mera raja beta" za żadne skarby nie może oznaczać "mój mały książę". To jest "mój mały synku" (beta - syn). Gdyby miało być to drugie, to Ren by powiedział "mera raja rajkumar" (rajkumar - książę) ;)

Ja sie oparłam na tekscie angielskim, i tam było jak wół prince :D
Ale... jest w indiach taki tytul jak "raja" i on oznacza księcia :) więc...
Poza tym... namieszała już tam tak bardzo, czemu nie mołaby mieć własnej wersji hindi, skoro stworzyła nowy hinduizm...



ps. V moim zdaniem powstanie, bo za dużo jest jeszcze niewiadomych... bo co np stało się z feniksowym jajem, które wziął Kishan??

Też mnie to zastanawia, jest tego mnóstwo i Colleen powinna napisać więcej o tych o których wiemy najmniej bo jaki to ma sens o Kells i Renie już wiemy to może teraz o Nilimie ?

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.scholandia.pun.pl www.wwe-superstars.pun.pl www.js4038.pun.pl www.niklan.pun.pl www.survival.pun.pl