— Staram się zachować spokój, Kelsey. Ale to bardzo, bardzo trudne.
— Wiem. Gdzie on będzie spał?
— W moim łóżku
— A ty?
Ren otworzył oczy.
— Tutaj. Z tobą. Jak zawsze.
— Hmm... Nie boisz się, że Kishan coś sobie pomyśli... no wiesz, o nas. Że skoro śpimy tu razem...
— Nie martw się. Wie, że nic się nie dzieje.
Parsknęłam śmiechem.
— Ren! Zaczerwieniłeś się!
— Nie. Po prostu nie spodziewałem się tego tematu.
— Widać, że jesteś z innej epoki. Przecież trzeba o tym rozmawiać.
— A jeśli ja nie jestem jeszcze gotów na tę rozmowę?
— Naprawdę? Żyjesz ponad trzysta pięćdziesiąt lat i wciąż nie jesteś gotowy?
Ren mruknął cicho.
— Nie zrozum mnie źle, Kelsey. Bardzo chętnie o tym porozmawiam, ale dopiero wtedy, kiedy złamiemy klątwę.
Otworzyłam usta ze zdziwienia.
— Czy ja dobrze słyszę? Nie możemy być razem, dopóki jeszcze co najmniej trzy razy nie staniemy do walki z nieśmiertelnymi małpami czy innymi demonami? To przecież może potrwać dobrych parę lat!
— Mam nadzieję, że nie aż tak długo. Ale nie, nie przesłyszałaś się.
— I nie ustąpisz, choćby nie wiem co?
— Nie.
— Wspaniale. W takim razie zostanę starą panną, hodującą dwa wyjątkowo wielkie koty!
— Nie będziesz żadną starą panną.
— Owszem, skoro stawiasz takie warunki.
— Kelsey, czyżbyś chciała mi powiedzieć, że już teraz jesteś gotowa?
— Pewnie nie, ale co będzie za rok? Za dwa lata? Doprowadzisz mnie do szaleństwa.
— Mnie też nie będzie łatwo, Kells. Pan Kadam zgodził się, że to zbyt niebezpieczne. Okazało się, że jego potomkowie żyją wyjątkowo długo. Uważa, że dzieje się tak za sprawą amuletu. Wiemy, że Lokesh chciał nas zabić i że amulet uratował nam życie, zmieniając nas w tygrysy. To była niezręczna rozmowa, ale pan Kadam uznał, że najlepiej będzie... nie ryzykować niepotrzebnie. Nie wiemy, jak dokładnie działają amulet i klątwa, więc póki znów nie będę w stu procentach człowiekiem... Nie chcę, żeby coś ci się stało.
— Ren, przecież pan Kadam nie zabił swojej żony — zauważyłam oschle.
— Nie. Ale on nie jest tygrysem.
— Boisz się, że będziemy mieli kocięta?
Część II, rozdział 9, strony 129 - 130
Offline
Kocham to =* Ale ja bym ten cytat rozwinęła na całą ich rozmowę o tym co mogą, a czego nie mogą robić w łóżku razem XD W tej rozmowie kocham Kelsey za poczucie humoru i sarkazm w reakcji na rozmowę o TYCH tematach. =3
Offline
Ciekawe , ciekawe .Kacięta , ale z pewnością takie piękne jak tatuś ;PPP
Offline
a charakterek po mamusi XD
Offline
A poczucie humoru po wujku Kishanie ;P
Offline
Haha, dziewczyny... rozwalacie mnie XD
Offline
Mam nadzieję ,że w V da jakiś sensowny Epilog pokazujący życie bohaterów kilka lat później xD
Offline
Haha, czyli Kells z dwoma wyjątkowo wielkimi kotami? XD
Offline
OOOO właśnie o to mi chodziło !!!
Offline
Już to widzę! Będzie tak:
"Znów spojrzałam na Rena bawiącego się z naszymi małymi kociakami. Zaśmiałam się widząc, jak nasz kochany syn gryzie ogon ojca. Odwróciłam się, by zobaczyć co robi Kishan. Jak zwykle leżał na kolanach Nilimy mrucząc i połykając w całości ciastka." głupie, wiem xD
Offline
Jeśli wszystko dobrze pójdzie zostaną uwolnieni z tygrysiej skóry , ale kto to wie ;)
Kishan zawsze kojarzy mi się z lowelasem i podrywaczem .Nie wiem dlaczego o.O
Offline
Opiekun białego tygrysa
A ja wyobrażam sobie Kishana jako niskiego, krępego nic nie kumającego ludzia, który przykrzy Renowi życie, nie pozwalając mu wrócić do Kelsey. (no bo jakby miał uczucia to by jej powiedział, że ma być z Renem, koniec i kropka -,-)
Offline
Destiny napisał:
Już to widzę! Będzie tak:
"Znów spojrzałam na Rena bawiącego się z naszymi małymi kociakami. Zaśmiałam się widząc, jak nasz kochany syn gryzie ogon ojca. Odwróciłam się, by zobaczyć co robi Kishan. Jak zwykle leżał na kolanach Nilimy mrucząc i połykając w całości ciastka." głupie, wiem xD
mega::applause: hahaha
Offline