#1 29-04-13 22:11:38

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Nadzieja

To już oficjalne.
Jestem idiotą.

Ren wyjechał do Oregonu ponad tydzień temu i tylko dlatego, że go niemal wyrzuciłem za drzwi.  Z mojej więc winy oni znów byli razem i wydawali się nieprzytomnie szczęśliwi.  I skąd to wiem? Czy on chociaż zadzwonił? Czy ona zadzwoniła? Nie. Żałośnie podsłuchiwałem dociskając uszy do drzwi Kadama. Większość czasu udawałem, że nie obchodzi mnie, co się działo w Oregonie. Kadam jak zwykle powiedział mi w skrócie i słuchałbym bełkotu, wzruszając ramionami, i nie umierał wiedząc, co ona teraz robi, i kto ją tak zajmuje... ale w rzeczywistości, myślałem o niej każdego dnia.  Zastanawiałem się, czy jest bezpieczna, i czy w ogóle pamięta, że ja też istnieję...
Taka była prawda.... ona była moją nadzieją. Jedynym powodem, dla którego wróciłem do człowieczej postaci - wszystko dlatego, ponieważ ona ofiarowała mi swoje zrozumienie i życzliwość. Kadam oczywiście troszczył się o mnie. Wiedziałem o tym. Ale podejrzewałem, że Ren wolałby, bym został w dżungli. Kelsey była pierwszą osobą- poza moimi rodzicami, która wydawała się lubić mnie jako mnie. Zmieniłem się w tygrysa i susami przeskoczyłem na werandę, gdzie usadowiłem się na kanapie obok pokoju Kelsey. Jej zapach wciąż tu był. Coraz słabszy, ale znajdując odpowiednie miejse na poduszce, mogłem wcisnąć swój nos w nią i wciąż czuć zapach jej włosów.

Nie chciałem się zgodzić, by odeszła, ale Kadam podkreślał że jest to konieczne. Ren oszalał. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie, i przeszkadzało mi to. W dniu kiedy odleciała do Oregonu biegał dookoła jako tygrys i ryczał rozpaczliwie, kierując swoje żale do nieba. Po godzinie lub dwóch uspokoił się, poszedł do swojego pokoju i minął ponad tydzień, zanim przekształcił się w człowieka.

Kadam zaczął mnie uczyć o współczesnym świecie, każdego dnia prosił Rena, by sie do nas przyłączył, ale biały tygrys po prostu patrzył na nas, odwracał się i wzdychał głośno. Tak sie działo, dopóki Kells nie zaczęła dzwonić do Kadama- dopiero wówczas zdecydował się wracać do ludzkiej postaci.

Opadałem właśnie na tygrysie łapy, planując znaleźć dla siebie jakąś przekąskę, mijając otwarte drzwi do pokoju Kadama usłyszałem głos Kelsey. Zatrzymałem się, i przykucnąłem na progu. Nastawiłem uszy a mój ogon zaczął niespokojnie się poruszać, gdy słuchałam jak oboje rozmawiają o przepowiedni.  Rozproszyło mnie skrobnięcie podłogi pazurami. Ren skręcił zniknął właśnie za narożnikiem. Gasił własnie pragnienie w wielkiej fontannie w małym pokoju tuż za kuchnią, który Kadam zaadoptował dla nas jako miejsce do przechowywania wody i jedzenia. Obaj staraliśmy się utrzymać pokój w ukryciu przed Kelsey,  głównie dlatego, że żaden z nas nie chciał, by widziała nas jak prawdziwe zwierzęta- zwierzęta, które jadły surowe mięso wprost z podłogi, lub które w zachwycie wylizywały szpik w ciężkich kościach.  Woda kapała z pyska Rena. Ziewnął, przeciągnął się a następnie oblizał językiem fafle, wylizując pozostałe na futrze kropelki wody. Wciągnąłem zapachy nosem- i nie wychwyciłem zapachu mięsa. Ren nadal odmawiał jedzenia.

Gdy sie zbliżał do mnie, obróciłem się, złapałem nosem zapachy, a potem zakołysałem się w ta i z powrotem, jakbym dopiero co się zatrzymał, by podrapać sie po karku. Ren zastrzygł uszami do przodu i na boki i usłyszał to samo co ja. Głos Kelsey.

Właśnie od tego momentu dołączał do mnie, gdy pobierałem lekcje u Kadama, i spędzał każdą możliwą chwilę jako człowiek, by nauczyć się wszystkiego. Intensywność z jaką rzucił się do nauki była niezwykła. nakazał nawet Kadamowi ustawić w jego komputerze język angielski i zamontować dużą myszkę, by mógł z komputera korzystać nawet jako tygrys. gdy Kadama nie było w pobliżu, chciał walczyć. Kadam wspominał, że zmienił dane ewidencyjne Kelsey, by zapobiec ewentualnemu wytropieniu jej przez Lokesha przy pomocy wszelkich nowoczesnych technologii. Wciąż czułem się zagubiony zastanawiając sie, jak maszyna może ją wyśledzić, ale Ren zdawał się to rozumieć, a to zrozumienie sprawiało, że się bał.

Zaczął jeść, odżywiać mięśnie i zwiększać swoją wagę, by być na tyle silnym, by odeprzeć ewentualnych napastników. Trening fizyczny był tym, co rozumiałem  i byłem bardziej niż szczęśliwy, mogąc wrócić do kształtowania swoich umiejętności do walki.  Wciąż jednak Kelsey tkwiła w moich myślach, podobnie jak w myślach Rena, chociaż odmawiał rozmowy o niej. Gdy chciałem uzyskać jakiekolwiek informacje o niej musiałem zwracać się do Kadama. Opowiedział mi o tym, że jest sama na świecie, i jej odwadze w wkraczaniu do miasta małp -Kappa. Jak mógłbym jej nie kochać nawet w połowie jak teraz? Była wojowniczką i ja to szanowałem. Ale była tez ciepła i pełna poświęceń. Wszystko czego sie o niej dowiedziałem pasjonowało mnie i kusiło, by poznać ją jeszcze lepiej. Ponieważ dla mnie, wydawała się być idealna.
Mijały miesiące, a ja powoli wychodziłem z siebie. Bawiłem sie pomysłem zapytania Kadama o możliwość wyprawy do Oregonu. Kiedyś Ren usłyszał przez telefon, że Kelsey umawia się z kimś na randki. Miała zalotnika. Moją pierwszą myślą było to, że musimy tam jechać i zająć się tym człowiekiem. Podejrzewałem, że nie zajęłoby nam to wiele czasu, by go odstraszyć, ale Ren zareagował zupełnie inaczej niż ja-  ponownie stał się ponury i przygnębiony. Znowu zostawał w swoim pokoju i pisał tomy wierszy. Po dwóch dniach tolerowania jego zachowania uderzyłem go. Zapytałem go, dlaczego pozwala na to, że obce, dzikie psy krążą wokół Kelsey. Czyż naszym obowiązkiem nie była jej ochrona? Czy nie powinniśmy jechać do Oregonu i dbać o jej spokój?

Ren próbował mi wyjaśnić, że świat współczesnego człowieka jest bardziej skomplikowany niż świat zwierząt,  ale w moim umyśle nie było miejsca na jego słowa. Nasz instynkt jako tygrysy mówił mi, że powinniśmy odstraszyć inne drapieżniki, a każdy mężczyzna krążący wokół Kelsey, powinien być świadomy, że jego złe zachowanie może mieć nieprzyjemne konsekwencje. Przecież to było proste. Dowodziłem swoich słów mówiąc, że nawet jako książęta byliśmy uczeni, że należy dbać o swoich ludzi. Że człowiek o tylu zaszczytach i tytułach jak on powinien działać tak jak należy. Że powinien zrobić wszystko, by sprawdzić, że ten człowiek jest godny Kelsey.  Ren odpowiedział, że Kelsey prosiła go o danie jej czasu a on chce tą prośbę uszanować.

Powiedziałem mu, że ja nie mam takich oporów, i że nasi rodzice wstydziliby się jego tchórzostwa, powiedziałem mu, że jeśli chce, może pozostać w domu, a ja zajmę się tym mężczyzną samodzielnie. Wyśmiałem własnego brata, mówiąc mu, że Kelsey zasługuje na odważnego człowieka, zdobywcę nie wiecznie rozmyślającego, przestraszonego  kociaka, który nie robi nic innego, poza siedzeniem w swoim pokoju i pisaniem wierszy miłosnych.

Z hukiem zbiegłem ze schodów, z Renem depczącym mi po pietach i grożącym, że mnie zabije, odszukałem naszego doradcę. Kadam zgodził się ze mną, że nadszedł czas, by ponownie spotkać się z Kelsey, ale absolutnie zabrania nam na jakąkolwiek ingerencję w jej relację z nowym chłopakiem. Twierdził, że rozumie dylemat, z którym się zmagamy, jednak stanął po stronie Rena, mówiąc, że w naszych czasach było inaczej, i że nie możemy skrzywdzić tego człowieka. Ren chętnie przytaknął mu, a ja po prostu złożyłem ramiona na piersi.

Chłopak. To określenie mnie śmieszyło. Oczywiście, jeśli ta osoba sama siebie nazywa chłopakiem, nie stanowi dla nas wielkiego wyzwania. Nawet dla Rena.  Śmiałem się, wyobrażając sobie, że mógłbym się nim zająć nie robiąc mu żadnej krzywdy. Prawdopodobnie mógłbym go odegnać wyłącznie ruchem mojego ogona. Gdybym zaryczał, chłopiec prawdopodobnie oddałby na siebie samego mocz. Byłoby mu wówczas wstyd, a Kelsey nie rozważałaby go po tym jako ewentualnego zalotnika.
Kadam stwierdził, że tylko jeden z nas, może jechać i chociaż oboje się zaoferowaliśmy, wybrał Rena. Fukałem ze złości, gdy Ren przygotowywał się do wyjazdu do Ameryki. Zanim odleciał, Kadam zasugerował, że powinniśmy ofiarować Kelsey prezenty z okazji świat Bożonarodzeniowych. Gdy wyjaśnił nam, na czym owe święta polegają, udałem się z nim na zakupy i skupiłem sie na przygotowaniu dla niej prezentu.

Za każdym razem, gdy Ren dzwonił z Ameryki, słuchałem rozmów z uwagą. na początku wszystko zdawało się iść dobrze, Ren szybko pozbył się zalotników, później jednak sam uwodził Kelsey. Kadam mi tłumaczył, że uczucie między nimi narodziło się na długo przed tym, zanim pojawiłem się ja, lecz ja umiałem się wyłącznie przeklinać, że po raz kolejny zakochałem się w dziewczynie mojego brata.  Bardzo szybko się okazało, że się oboje kochają. Zaprzestałem słuchania rozmów telefonicznych. Teraz rozumiałem depresję brata, chociaż prędzej odnalazłbym myśliwego, który by mnie zastrzelił, niż miałbym pisać wieszcze. Każda samotna godzina utwierdzała mnie w przekonaniu, że powinienem wrócić do dżungli.

Myliłem się. Kelsey nie była moją nadzieją. Nie była dziewczyną, na którą czekałem. Nie była mi przeznaczona. Byłem idiotą. Dlaczego tak bardzo naciskałem na Rena? Powinienem był zachować swoje myśli dla siebie. Co z tego, że był starszym bratem? Kto w obecnych czasach dba o prawo sukcesji? Nie potrzebowałem jego zgody lub akceptacji. To ja pragnąłem do niej jechać. Powinienem zniknąć!

Ale prawda była taka.... że wiedziałem. Wiedziałem, że ją kocha. To co Kadam mi powiedział było prawdą. Wiedziałem także, że Kelsey kocha jego. To, co sie wydarzyło w przeszłości z Yesubai wciąż na mnie wpływało. Źle to znosiłem i widać było, że powtórzę swój błąd. pragnąłem dziewczyny mojego brata, ale nie zamierzałem się już skradać za jego plecami.  Tak wiec- tak długo, jak ona go chciała, a on pragnał jej, postanowiłem zrobić wszystko, co w mojej mocy, by zostawić ich w spokoju. Nawet jeśli miało mnie to unieszczęśliwić, zdecydowałem się pozwolić im spróbować. Chociaż tyle byłem winny Renowi.

Jutro... dumałem. Wyjadę jutro...

Postanowiłem znów stać sie tygrysem. Krótkie spojrzenie na świat współczesny, chociaż było interesujące nie było tym, czego pragnąłem. Jeśli znów mam być sam, wolałem pozostać bestią. czarny tygrys nie miał wielu pragnień. Nie potrzebował kobiety, która mogła mu zaoferować swą miłość i towarzystwo. Nie potrzebował maszyny, która robiła pieniądze. Nie musiał sznurować butów, spać w miękkim łóżku z wygodnymi poduszkami. Był zadowolony z tego, co miał.

A Kishan? Kishan nie był szczęśliwy.

Leżąc na kanapie kołysałem się leniwie w ta i z powrotem wraz z bryza wiatru. na wpół drzemałem i pozwalałem, by delikatny zapach Kelsey mnie otaczał, gdy nagle Kadam otworzył szklane drzwi i wszedł na werandę. usiadł naprzeciw mnie, zatarł ręce i posłał mi długie spojrzenie.

"Kishan?"- powiedział- "Oni cię potrzebują. Kelsey jest w niebezpieczeństwie"


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#2 30-04-13 10:43:26

 judryk2003

Król Rajaram

Skąd: Chociwel
Zarejestrowany: 22-04-13
Posty: 412
Punktów :   
Ulubiona postać: Dhiren <3
Ulubiona część: Wszystkie :)
Ulubiona para KT: Ren & Kells

Re: Nadzieja

Fajne :) ciekawe gdzie by to było w książce.


http://3.bp.blogspot.com/-Ct4w9RzEWug/UXLcBVsb27I/AAAAAAAAAVU/4vB0EcXOS64/s320/REN.gif
„Serce oddane ukochanej osobie pokona każdą przeszkodę, radźkumari. Uwierz w to, a ja dopilnuję, żebyś była bezpieczna.”
Klątwa Tygrysa: Przeznaczenie, str. 321

Offline

 

#3 30-04-13 11:36:56

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Nadzieja

judryk2003 napisał:

Fajne :) ciekawe gdzie by to było w książce.

hmm.. to chyba dość oczywiste, prawda?


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#4 30-04-13 17:59:58

 Kal-si

Król Rajaram

Skąd: Tam gdzie mój Kishan.
Zarejestrowany: 11-12-12
Posty: 431
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan Sohan Rajaram ♥
Ulubiona część: 2/II/२
Ulubiona para KT: Kishan ♥ Kells

Re: Nadzieja

Cudowne, masz wieeeelki talent ^^Collen mogłaby to dodać do książki ;D

Offline

 

#5 30-04-13 19:46:21

 lutka

Administrator

Skąd: Łódź
Zarejestrowany: 30-09-12
Posty: 1239
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: II

Re: Nadzieja

Kal-si napisał:

Cudowne, masz wieeeelki talent ^^Collen mogłaby to dodać do książki ;D

Tłumaczenie Colleen nie nalezy do jakiś wielkich trudności, bo to nie ja jestem autorką.
Do mnie jedynie należy odpowiednie ubranie sensu zdania w język polski :)


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
"Och, wiem, mogło być gorzej, mogliście dać mi jakiś pierścień i wskazując na wschód, powiedzieć, że trzy tysiące kilometrów dalej jest Mordor, ale i tak łatwo nie było.
"Złodziej dusz" Aneta Jadowska

http://i42.tinypic.com/2uqiwwk.jpg

Offline

 

#6 28-06-13 22:03:57

 Deschen

Nilima

Zarejestrowany: 27-06-13
Posty: 394
Punktów :   
Ulubiona postać: Sohan Kishan Rajaram <3
Ulubiona część: Klątwa tygrysa Wyprawa
Ulubiona para KT: Kishan i Kelsey

Re: Nadzieja

oj już nie bądź taka skromna to że poświęcasz na to czas też jest ważne :D


http://24.media.tumblr.com/3e72ee281347e05828a1721b28f05088/tumblr_mg60a1tN7c1qhu3hxo2_500.gif?width=500

Offline

 

#7 16-02-15 16:33:03

 Nutella00003

Karmiący zwierzęta

Skąd: Lublin
Zarejestrowany: 15-02-15
Posty: 110
Punktów :   
Ulubiona postać: Kishan
Ulubiona część: Przeznaczenie
Ulubiona para KT: Kishan+ktoś inny niż Kelsey

Re: Nadzieja

Klątwa oczami Kishana!!! BEZCENNE <3


W pewnej chwili kamień z sufitu oberwał się i spadł mi na noge ale przeniknął przez nią jak przez ducha. Krzyknąłem i właśnie wtedy złoty promień wleciał mi do ust. Zachłysnąłem się i poczułem jak przenika przez moje ciało. Przed oczami stanęło mi białe światło, poczułem mocne popchnięcie a potem nie było już nic. (...)
Obudziły mnie głosy. Znajome głosy. Poczułem, że ktoś trzyma mi ręke na czole i łagodnym głosem mówi:
-Wstawaj
Jęknąłem. Za jasno.
-Proszę cie wstawaj już.
Z trudem otworzyłem oczy. Zaczekałem aż kolorowe kropeczki nabiorą normalnych kształtów i poznałem go. Kadam

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.xlclub.pun.pl www.historia-magistra-vitae.pun.pl www.kibicebukowna.pun.pl www.bunkerexplorers.pun.pl www.lukasasuke.pun.pl