#1 02-02-13 17:32:26

 Tygrysica

Dmuchający balony

Zarejestrowany: 22-01-13
Posty: 66
Punktów :   
Ulubiona postać: Wszystkie:*
Ulubiona część: 1-4
Ulubiona para KT: Ren & Kelsey & Kishan :)

W krainie Mustangów.

W krainie Mustangów.




PROLOG.

Kiedy się obudziłam uświadomiłam sobie, że to był tylko sen. Śniłam o pięknym czarnym Mustangu. Choć mieszkałam na wsi i miałam duże gospodarstwo na którym ojciec wybudował stajnie w której były same rasowe konie, nie interesowała mnie aż tak mocno jazda konna. Pewnego dnia kiedy wracałam ze spaceru z moim psem Księżycem usłyszałam rżenie konia, na początku się przestraszyłam że jeden z koni mojego ojca uciekł z pastwiska. Postanowiłam wiec wejść do lasu. Kiedy przeszłam kilkanaście metrów ujrzałam małą zagrodę na której biegał piękny czarny Mustang. Obeszłam wokoło zagrodę, ale nie zobaczyłam ani picia ani jedzenia dla konia. Przez krótką chwile zastanawiałam się czy mam powiedzieć o tym ojcu ale doszłam do wniosku, że lepiej nie, ponieważ ojciec z pewnością by go sprzedał. Przez kilka następnych dni zastanawiałam się co z nim zrobić, i jak go nazwać. Dokarmiałam go codziennie, spędzałam z nim każdą wolą chwilę. Pewnego dnia kiedy jadłam jabłko Mustang podszedł do mnie i zabrał mi je, właśnie wtedy wpadłam na pomysł nazwania go Bandzior.

Offline

 

#2 02-02-13 19:05:14

 Tygrysica

Dmuchający balony

Zarejestrowany: 22-01-13
Posty: 66
Punktów :   
Ulubiona postać: Wszystkie:*
Ulubiona część: 1-4
Ulubiona para KT: Ren & Kelsey & Kishan :)

Re: W krainie Mustangów.

ROZDZIAŁ I


W piątek wieczorem kiedy czytałam książkę do mojego pokoju wszedł tata.
-Cześć, nie przeszkadzam?
-Nie. - powiedziałam. - Coś się stało?
-Nie, po prostu chciałem z tobą porozmawiać. - odparł.
-O czym chciałeś ze mną porozmawiać tato?
-Posłuchaj Hanna. Co się stało, że jesteś teraz taka uśmiechnięta i znikasz na 2 godziny dziennie? - spytał.
Zmieszana odpowiedziałam. - Ja... nie wiem czy mogę ci to powiedzieć.
Ojciec zmarszczył brwi. - Nie wiesz czy mi ufać? Przecież wiesz, że nigdy cię nie zawiodłem i tego nie zrobię.
-Tak wiem, ale naprawdę nie powinnam ci tego na razie mówić. Przepraszam ale chciałabym się już położyć spać. Dobranoc, tato.
Ojciec przez krotką chwilę milczał po czym pocałował mnie w czoło i wyszedł z pokoju. Przez następną godzinę wierciłam się usiłując zasnąć, lecz wciąż myślałam nad tym czy powiedzieć ojcu o Bandziorze. Po około dwóch godzinach w końcu zasnęłam.
Kiedy się obudziłam była dziewiąta rano. Wstałam i powędrowałam do łazienki by się odświeżyć i ubrać. Kiedy zeszłam do salonu zastałam tatę siedzącego przy stole i czytającego gazetę. Postanowiłam go ignorować i pójść coś zjeść, lecz on odłożył gazetę i spojrzał na mnie tak smutno, że chciało mi się płakać.
-Dobrze spałaś.- odparł w końcu przerywając tę niezręczną cisze.
-Tak. Przepraszam za to, że wczoraj zakończyłam rozmowę z tobą tak szybko.- powiedziałam myśląc, że być może mi wybaczy.
-Nic nie szkodzi.- odparł.
-Dobrze spałeś?
-Niezbyt. Całą noc myślałem nad tym czemu mi nie ufasz.
-Ufam ci tylko nie mogę ci powiedzieć dlaczego jestem taka szczęśliwa. Daj mi trochę czasu, a obiecuję, że powiem ci to ale w odpowiednim czasie.
-Dobrze, niech ci będzie. Ale pamiętaj jedno, zawsze możesz na mnie liczyć.
-Dobrze, będę pamiętała.- powiedziawszy to, wyszłam z salonu do kuchni, aby przygotować sobie śniadanie.
Kiedy wychodziłam z domu zaszłam do stajni by wziąć niebieski kantar i lonże. Pomyślałam, że skoro Bandzior już się do mnie przyzwyczaił to da sobie nałożyć kantar i poprowadzić na polanę, gdzie wcześniej schowałam siodło i uzdę. Kiedy szłam do lasu zastanawiałam się czy  Mustang był kiedyś ujeżdżany? Po dotarciu na miejsce z łatwością nałożyłam kantar Bandziorowi, i poprowadziłam go na polanę, gdzie umyłam go, wyczyściłam kopyta, oraz wyczesałam grzywę i ogon.
-No dobra Bandzior, teraz stój spokojnie, a ja cię osiodłam.- przez chwile martwiłam się, że koń mnie nie posłucha i zacznie się kręcić co utrudniło by mi osiodłanie go, ale ze zdziwieniem stwiredziłam, że Bandzior był już kiedyś siodłany, ponieważ zachowywał się jak należy.
-No i jak sądzisz o nowym wygodnym siodle i o piękniej czarnej uździe?- w odpowiedzi usłyszałam szczęśliwe rżenie.
Kiedy na niego wsiadłam trochę się obawiałam, że zacznie wierzgać, ale on spokojnie ruszył w stronę lasu. Po kilku minutach jazdy stępem, zdecydowałam się na jazdę kłusem. Z zadowoleniem stwierdziłam, że Bandzior nie zamierza mnie zrzucić z grzbietu wiec pognałam go galopem. Czułam się wola. Nigdy nie sądziłam, że po tak długim czasie będę w stanie wsiąść na konia,a zwłaszcza na Mustanga. Od tego pamiętnego dnia, który był najgorszym dniem mojego życia powiedziałam sobie, że nigdy więcej nie dosiądę konia. Tamtego dnia kiedy miałam 7 lat mama jak co roku startowała w wyścigach na swojej klaczy Dove. Kiedy wystartowała klacz się czegoś przestraszyła i pobiegła w inną stronę. Wbiegła na ulicę gdzie potrącił ją samochód, mama niestety nie przeżyła, klacz była w tak ciężkim stanie, miała połamane 3 żebra i nogę, weterynarz powiedział, że nic nie da się zrobić jak tylko uśpić klacz. Tamtego dnia nie rozumiałam, że już nigdy nie zobaczę mamy. Obwiniałam każdego konia o jej śmierć. Zawsze kiedy przechodziłam obok miejsca wyścigów miałam zamiar cofnąć czas i nie pozwolić jej jechać. Lecz teraz kiedy jechałam na Bandziorze, wiedziałam już czemu mama tak mocno kochała wyścigi, Ten wiatr we włosach, ta cisza w której słyszysz tylko tętent kopyt i bicie własnego serca. Postanowiła powiedzieć ojcu o Bandziorze.
Kiedy zeszłam z niego czułam się tak jakby łączyła nas nieziemska więź. Po krótkim namyśle postanowiłam zabrać go do mojej stajni, gzie nie będzie już sam. Po powrocie do domu wraz z moim nowym przyjacielem zawołałam tatę.
-Tato!
-Co się stało Hanna?.- powiedział po czym spojrzał na pięknego czarnego konia.- Skąd ty go wzięłaś?
-Pamiętasz jak 3 tygodnie temu wróciłam później ze spaceru z Księżycem? To właśnie wtedy usłyszałam jego rżenie, poszłam więc do lasu myśląc, że jeden z twoich koni uciekł z pastwiska. Kiedy podeszłam bliżej ujrzałam go w małej zagrodzie. A na 2 godziny dziennie chodziłam do niego. Dzisiaj postanowiłam go osiodłać i przejechać się. Postanowiłam też wziąć go do naszej stajni. Tato mogę go zatrzymać? Proszę.
-No dobrze. Ale tylko dlatego, że jesteś dzięki niemu szczęśliwa. A tak na marginesie, jak go nazwałaś?
-Nazywa się Bandzior.- odparłam. Po czym ruszyłam przygotować dla niego boks.
-I co Bandzior, podoba ci się nowy dom?- w odpowiedzi pokiwał głową.- Rozumiem, że tak.- roześmiałam się.- No dobrze ja idę spać, tobie proponuje to samo, jutro czeka nas ciężki dzień.- powiedziawszy to, wyszłam ze stajni i powędrowałam prosto pod prysznic, a potem ubrana w miękką i wygodną piżamę ułożyłam się wygodnie na łóżku, po czym natychmiast zasnęłam. Śniłam, że mama jest ze mnie dumna, dlatego że w końcu przezwyciężyłam strach i nienawiść do koni.

Offline

 

#3 02-02-13 20:16:54

 Tigra

Zagubiony w dżungli

Skąd: Poznań
Zarejestrowany: 30-10-12
Posty: 197
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: czekam
Ulubiona para KT: Ren&Kelsey

Re: W krainie Mustangów.

Ciekawe... Czekam na ciąg dalszy.

Offline

 

#4 03-02-13 12:44:39

 Tygrysica

Dmuchający balony

Zarejestrowany: 22-01-13
Posty: 66
Punktów :   
Ulubiona postać: Wszystkie:*
Ulubiona część: 1-4
Ulubiona para KT: Ren & Kelsey & Kishan :)

Re: W krainie Mustangów.

ROZDZIAŁ II


Kolejne dni upłynęły jak zawsze. Codziennie jeździłam na Bandziorze. W piątek kiedy szłam już do stajni zobaczyłam, że tata rozmawia z jakimś młodym mężczyzną. Uznałam, że tylko przyjechał kupić jednego z naszych koni. To było normalne, praktycznie co piątek co najmniej kilka osób przyjeżdżało kupić konia. Kiedy już miałam wsiąść na Bandziora, mężczyzna wszedł do stajni i się przedstawił.
-Cześć, ty pewnie jesteś Hanna?.- odparł. Zaparło mi dech w piersi. Był taki piękny, miał krótkie bląd włosy, niebieskie oczy, i śliczną cerę.
-Tak jestem Hanna. Hanna Mówka. A ty kim jesteś?- odparłam nieśmiało.
-Mam na imię Roger Gres, i jetem nowym instruktorem jazdy konnej. Masz bardzo pięknego konia. Czy to Mustang?- zapytał.
-Tak. Ma na imię Bandzior.
Instruktor roześmiał się po czym zapytał- A czemuż to ma na imię Bandzior?
-Ponieważ, jak ostatnio jadłam jabłko to mi je ukradł. Dlatego postanowiłam go nazwać Bandzior. Masz może ochotę na małą przejażdżkę?- zapytałam.
-Z wielką przyjemnością.- oprowadziłam go po stajni po czym doradziłam białego Araba o imieniu Mong.- Mong jest bardzo miłym i przyjacielskim koniem. Ale jeżeli chcesz innego mogę też zaproponować siwego wałacha o imieniu Spring. Jest bardzo szybki, kilka razy z niego spadłam, zresztą nie tylko ja.- uśmiechnęłam się.- Chyba jednak wezmę Monga, wole nie ryzykować.- oboje się roześmialiśmy.- To dobrze. Weź go oporządź, a ja zajmę się Bandziorem.- odparłam po czym ruszyłam w stronę boksu Mustanga.
Po 30 minutach oporządzania koni w końcu ruszyliśmy na piękną polanę. Pognałam Bandziora galopem. Roger zrobił to samo, i po chwili pędziliśmy łeb w łeb. Przez krótką chwilę zastanawiałam się czy wystartować w wyścigu, ale szybko porzuciłam ten pomysł i cieszyłam się jazdą. Po około godzinie jazdy postanowiliśmy odpocząć nad pięknym jeziorem, zwanym jeziorem Mustangów.
-Hej, chciałbyś może usłyszeć legęde tego jeziora?- spytała.
-Jasne. Poczekaj przywiąże konie.- odparł po czym zaczął przywiązywać konie do drzewa.- Okej zaczynaj.- odparł po czym ułożył się wygodnie na ziemi.
-Legenda głosi, że jeżeli ujrzysz pięknego Mustanga twoje najskrytsze życzenia się spełnią. Pewnego dnia kiedy król jechał na swoim Mustangu w poszukiwaniu żony natkną się na pułapkę. Przez wiele tygodni tu tkwił, aż pewnej nocy piękna kobieta na białym Mustangu, przybyła by go uratować. Król nie wiedział kto to jest, ponieważ było bardzo ciemno. W głębi duszy chciał, żeby to była jego żona. Jego marzenie się spełniło kiedy ujrzał pięknego, dużego złotego Mustanga, który galopował w stronę jego królestwa. I właśnie od tamtej pory to miejsce jest nazywane jeziorem Mustangów, nikt tak naprawdę nie wie co się stało ze złotym koniem ani z królem. Jednak chodzą pogłoski, że jeżeli ujrzysz złotego Mustanga twoje życzenie się spełni.-opowiedziawszy to, powiedziałam mu, że powinniśmy już wracać ponieważ zaraz będzie ciemno.
Po powrocie do domu spytałam tatę co wiadomo o złotym Mustangu.
-Tato wiesz może coś o tym złotym Mustangu?-spytałam.
Ojciec odłożył gazetę i odparł- Tak, chcesz posłuchać?- Tato opowiedział mi tą historię, po czym powiedział, że mam już iść spać ponieważ jest późno.
Następnego , czekała mnie miła niespodzianka. Bo wiem tato oświadczył, że przyjeżdża do nas moja ciotka z moja ulubiona kuzynką. Nie mogłam się doczekać, wiec poszłam do Rogera i opowiedziałam mu tą historie z Mustangiem.
-Hej. Wczoraj zapytałam tatę o tą historię ze złotym Mustangiem. Chcesz posłuchać?
-Tak, poczekaj chwilę umyję ręce.-po umyciu rąk usiadł wygodnie naprzeciwko mnie i powiedział- Wiesz co ci powiem, jesteś bardzo ładna.-kiedy to powiedział zaczerwieniłam się i powiedziałam.- Ja ładna. Przecież wyglądam jak zwykła dziewczyna ze wsi.- miałam długie bląd włosy które sięgały za pas, błękitne oczy i nie byłam aż tak opalona jak mój przyjaciel.- Dobra. To chcesz usłyszeć tę historię?-zapytałam, Roger w odpowiedzi się uśmiechną i pokiwał głową.- Dobrze, więc tak. Pewnego dnia mój tato wybrał się nad te jezioro z moją mamą i zemną. Nigdy mi tego nie mówił ale chorowałam na bardzo ciężką i nie wyleczalną chorobę, lekarze dawali mi kilka miesięcy. Ojciec wiedział, że jeżeli tan Mustang istnieje to tylko to może mi pomóc. Więc pewnego dnia wybrał się wraz ze mną i z moją matką nad te jezioro. Kiedy zobaczył złotego konia pomyślał życzenie. Jednak stracił nadzieję, że to prawda, ponieważ moje serce stanęło i długo nie chciało pracować. Lekarze powiedzieli mu, że umarłam. Jednak kiedy weszli z powrotem do mojego pokoju ujrzeli obok mnie złotego Mustanga, który uronił łzę, ona spadła prosto do moich ust. Własnie wtedy zaczęłam płakać. Lekarze nie mogli w to uwierzyć. Ojciec, uwierzył w istnienie złotego Mustanga, a ja osobiście zawdzięczam mu życie.- kiedy mu to opowiedziałam, zobaczyłam jak przed naszym domem parkuje samochód ciotki. Z radością powitałam je, po czym przedstawiłam Rogera.
-Hej Emilia, cześć ciociu, to jet Roger ma 16 lat i jest tu nowym instruktorem jazdy.- powiedziałam.
-Cześć Roger.- powiedziała Emilia.
-Emilia chcesz może poznać mojego nowego Mustanga Bandziora?-powiedziałam po czym razem z Rogerem i Emilią ruszyliśmy w stronę stajni.
-To jest Bandzior.- kiedy to powiedziałam zdziwiło mnie zachowanie konia. Mustang usiadł po czym wyciągnął swoją długą i czarną nogę w stronę Emilii.- Widzę, że cię polubił.- wszyscy troje się roześmialiśmy.
-Ok chcecie może wybrać się na małą przejażdżkę?- oboje odpowiedzieli, że tak.
-Emila może chcesz srokatą klacz Negra?
-Może być. Mam nadzieję, że mnie nie zwali.- Emila roześmiała się.
-Nie ona jest bardzo przyjazna. No dobra osiodłajcie swoje konie, spotkamy się przed stajnią. Ok?
Tak jest.-odpowiedzieli chórem. Każde z nas poszło do swojego konia.
-Cześć Bandzior, przyniosłam ci marchewkę. Chcesz się wybrać na mała przejażdżkę?- kiedy to powiedziałam konia pokiwał głową, i się uśmiechnął.
Kiedy wszyscy skończyliśmy oporządzać konie powiedziała.
-Ej, a może pojedziemy w takie tajemnicze miejsc, jeżdżę tam codziennie z Bandziorem, tylko obiecajcie mi, że nikomu o nim nie powiecie ani go nie pokarzecie.- powiedziałam, i czekałam na odpowiedź.
-Obiecujemy, że nie powiemy ani go nie pokarzemy nikomu.- kiedy to powiedzieli, pognałam konia do galopu nie musiałam długo czekać, bo po chwili znaleźli się po moich obu stronach. Wjechaliśmy głęboko w las. Przez następną godzinę jechaliśmy polną ścieżką. Po mniej więcej dwóch godzinach dotarliśmy na piękną opuszczoną plaże. Znajdował się tam domek zbudowany z drzew. Kiedy zeszłam z konia zobaczyłam coś dziwnego, woda nie była taka brudna jak inne, było odwrotnie była ona czysta, a w środku pływały miliony ryb.
-Ej, to nie jest to samo miejsce co niedawno. Woda jeszcze wczoraj była mętna i brudna.- spojrzałam na las w oddali. ujrzałam pięknego złotego Mustanga wraz z jego stadem.- Patrzcie tam! Tam jest stado złotych Mustangów!- kiedy to powiedziałam wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Każde z nas wypowiedziało życzenie, że chciało by być w pięknym królestwie Mustangów, ja dodałam jeszcze, że chcę zobaczyć kiedyś mamę. Siedzieliśmy tam jeszcze trzy godziny i wpatrywaliśmy się w stado Mustangów.
Po powrocie do domu weszłam pod prysznic, ubrałam miękką piżamę, umyłam zęby i wskoczyłam do łóżka, po czym natychmiast zasnęłam. śniło mi się, że rozmawiam z mamą która siedzi na jednym z tych pięknych złotych Mustangów.

Offline

 

#5 03-02-13 18:52:48

 Tygrysica

Dmuchający balony

Zarejestrowany: 22-01-13
Posty: 66
Punktów :   
Ulubiona postać: Wszystkie:*
Ulubiona część: 1-4
Ulubiona para KT: Ren & Kelsey & Kishan :)

Re: W krainie Mustangów.

ROZDZIAŁ III

Obudziłam się wcześnie rano, postanowiłam sięumyć i ubrać, po czym przygotować śniadanie. Kiedy zeszłam do kuchni zobaczyłam Emilę wraz z Rogerem.
-Cześć, Hanna. Dobrze spałaś?- zapytał Roger.
-Tak. A wy dobrze spaliście?- spytałam.
-Można tak powiedzieć. Przez całą noc myślałam o złotych Mustangach.- odparła Emilii.
-Ja tam nawet dobrze spałem.- powiedział instruktor.
-Nie zastanawia was to, że konie wogóle się nas nie bały? Trochę mnie to zdziwiło.
-Mnie też, ale muszę przyznać, że są piękne.- powiedziała kuzynka.
-No masz racjię Hanna. Jakoś się nami nie interesowały.
-No dobra, to może przygotujemy sniadanie i zaczniemy wypuszczać konie na pastwisak, co wy na to?- wszyscy się zgodzili. Kiedy wpuściłam Bandziora na pastwisko, od razu zaczął cwałować. Wszyscy troje zgodnie uznaliśmy, że Bandzior to najszczęśliwszy koni w tej stajni, ponieważ żaden inny koń nie cieszył się, aż tak na widok dużego pastwiska. Było piękne, upalne popołódnie, postanowiliśmy umyć każdego konia w stajni. Kiedy zaczęłam myć Bandziora, zaczął rżeć ze szczęścia.
-Pewnie ci gorąco,co?- w odpowiedzi koń tupnął nogą w podłogę.- Biedacto tak gorąco, a ty musisz się z tym najbardziej meczyć. Poczekaj zaraz włącze klimatyzacjię.- kiedy to zrobiłam wszystkie konie zaczęły rżeć ze szczęścia.
Kiedy skończyłam z Bandziorem, spytałam się Rogera i Emilii czy nie chcieliby popływać w basenie. Wszyscy troje poszliśmy się przebrać w stroje kąpielowe.
-O jak dobrze.- powiedziałam kiedy wskoczyłam do wody. Po chwili w wodzie znalazła się i Emilia, którą wrzucił Roger. W zamian za to ja wyszłam z basenu, i usiłując go wepchać wpadłam tam razem z nim. Zaczęliśmy się śmiać.
-Może jutro wybierzemy się tam spowrotem?- powiedziałam.
-Świetny pomysł, tylko muszę wam coś powiedzieć. Jutro przyjeżdża tu też mój przyjaciel, jest w moim wieku, i pomyślalem, że może on tez mógł z nami pojechać. Co wy na to?
-Nie mam nic przeciwko.- odparłam.
-Mama powiedziała, że za tydzień góra dwa tygodnie musimy wracać. Nie chcę ale mama sięuparła, że tam mi kupi konia na którym będe mogła jeździć.- odparła smutno Emilii.
-Szkoda. No coż trzeba coś wymyśleć.
-Co masz na myśli?
-Chodzi mi o to, że trzeba coś wymyśleć żebyś została dłużej.-powiedziałam.
-Aha. Już myślałam, że mnie tu nie chcesz. Jestem zmęczona. Może chodzmy odpocząć?- powiedziała.
-Dobry pomysł, mam tylko jedno pytanie. Co tu robi Bandzior?- kiedy to powiedział spojrzałam w strone Mustanga. Gnał w naszą stronę. Już po chwili pływał sobie razem z nami.
-Ej, co ty wyrabiasz! Będe musiała jakoś to wyjaśnić tacie, bo wątpie, że będzie chciał usłyszeć ode mnie, że sam tu wskoczyłeś. No dobra musimy go stąd wygonić. Ale jak?
-Ja wiem.- powiedział instruktor.-Musimy tu zrobić rampę.- trochę nie wiedziałam jak tozrobić ale już po chwili wpadlam na genialny pomysł.
-Tata z tyłu domy trzyma grube i szerokie deski wrazie jak by któryś z koni rozwalił boks. Możemy tego użyć, być może PAN SZCZĘŚLIWY wejdzie po tej rampie na górę.- Bandzior kiedy to usłyszał natychmiast podpłyna do mnie i zaczął mnie trącić nosem.
Po wyczerpującym dźwiganiu dużej deski, pomogłam mustangowi się wydostać z basenu.
-No dobra ja  go odprowadze do boksu, a wy zacznijcie oczyszczać basen, ok?
-Dobra, idź goo już odprowadź.- powiedział Roger.
Kiedy  wróciłam basen był już czysty i pełny czystej wody. Powiedziałam im, że czas na odpoczynek. Poszłam więc do kuchni i przygotowałam lunch. Głównie były to lody o różnych smakach, ale i kanapki, zimne napoje oraz chipsy i frytki. Kiedy się najadliśmy zaproponowałam im film. Po seansie byłam tak zmęczona od tego gorąca, że zasnęłam na kanapie. Kiedy sie obydziłam leżałam w łóżku, a obok mnie siedział na kanapie Roger. Zdziwiona tym co się dzieje spytałam.
-Jak ja się tu znalazłam? Przecież spałam na kanapie.
-Przynosłem cie tu, ponieważ tam na dole jest za gorąco. A tak poza tym jesteś taka słodka jak spisz.- to powiedziawszy, zarumieniłam się.
-Aha. Dziękuje. Gdzie jest Emila?
-Poszła się położyć.
-A ty czemu nie śpisz?
-Nie chce mi się spać.
Kiedy w końcu wstałam, czekała mnie smutna wiadomość.
-Hanna, muszę już jechać, ponieważ zmarł mój przyjaciel, i muszę jechać na jego pogrzeb.- powiedziała zapłakana Emila.
-Przykro mi, naprawdę.
Nie mogłam  uwierzyć, że Emila wyjechała tak świetnie sie z nią bawiłam. Stałam przed domem i patrzyłam jak odjeżdża. Pomachałam jej na dowidzenia. I wróciłam do domu. Przez cały dzień zastanawiałam się czy ktoś inny widział wcześniej stado złotych Mustangów. Był wczesny wieczór, ale ja nie zamierzałam iść późno spać więc ubrałam się w piżamę, umyłam zęby i zapadłam w spokojny sen.

Nazajutrz usłyszałam jak jakiś samochód parkuje przed naszym domem. To był przyjaciel Rogera. Wstałam i szybko się ubrałam. Kiedy byłam już gotowa zeszłam na dół by przywitać nieznajomego.
-Cześć, jestem Hanna Mówka. A ty?
-Jestem Robert Dien. Miło cie poznać.- Robert miał długie brązowe włosy, ciemne oczy i śniadą cerę.
-Mnie też jest miło cię poznać.- właśnie do pokoju wszedł mój tata.- A to jest mój tata. Tato to jest Robert.
-Miło cie poznać Robert, nazywam się Maciek Mówka.-powiedział ojciec.
-Miło pana poznać.
-No dobra to może Roger pomoże ci się rozpakować, a ja zrobię coś do jedzenia.
Potem wszyscy rozeszli się w swoje strony. Ja oczywiście powędrowałam do kuchni. Zrobiłam ciasteczka, wyciągnęłam lody i zrobiłam lemoniadę. Po dobrym posiłku poprosiłam Rogera by opowiedział mu o naszym tajemnym miejscu.
-Postanowiłam tam się dzisiaj wybrać, jedziecie ze mną?
-Jasne. Chodź Robert pokaże ci stajnię.
-A ja pójdę do Bandziora.
-Kto to jest Bandzior?- zapytał Robert.
-To jest mój Mustang. Chcesz go zobaczyć?
-Tak. Z wielką przyjemnością.
Kiedy mu go pokazałam trochę się przestraszył, ale po chwili się uspokoił.
-To jest Bandzior. Nie musisz się go bać, jest bardzo przyjazny.
-Aha, ale jakoś mu nie ufam. Może mu zaufam jak go bardziej poznam.
-Roger, możesz pokazać mu najmilszego konia? Nie chcę żeby się bał.- roześmieliśmy się po czym każde z nas poszło w inną stronę.
-Hanna wybrałem mu Amice, tą białą klacz.
-To dobrze. A nie bał się jej?- roześmiałam się.
-Nie, powiedział, że to tylko twój koń na niego tak działa.
-Aha, miło wiedzieć.
-I co Robert, podobają ci się widoki z grzbietu konia?
-Tak, i to bardzo.
-To co, ruszamy?
-Tak.- odparli obaj.
Po trzech godzinach jazdy, w końcu dotarliśmy na miejsce. Nie wiem czy było to boskie miejsce, ale na to wyglądało. Bandzior jak zwykle chciał biegać tylko galopem.
-Jeszcze nie byłam w tym domku, wy zostańcie i popilnujcie koni, a ja zobaczę co tam jest.- obaj niechętnie się zgodzili.
Kiedy weszłam do środka od razu wiedziałam, że to nie jest zwykłe miejsce. Były tam trzy amulety. Obok nich pisało "Ten kto ośmieli się nałożyć amulet, będzie mógł przejść do pięknej krainy" , po przeczytaniu go wzięłam amulety i wyszłam z chatki. Wręczyłam każdemu jeden amulet i przeczytałam jeszcze raz list.
-Nie wiem jak wy ,ale ja tam nakładam amulet.- odparłam, po czym śmiało włożyłam amulet.
-Nie sądzę żeby to było bezpieczne, ale nie chcę wyjść na tchórza więc na łoże amulet.- kiedy Roger to powiedział, zaraz wziął ode mnie amulet i nałożył go na szyję.
-Dobrze, nie chcę zostać sam więc podaj mi amulet.- odparł Robert, i zrobił to samo co ja i Roger.

Offline

 

#6 18-02-13 10:39:57

 Tygrysica

Dmuchający balony

Zarejestrowany: 22-01-13
Posty: 66
Punktów :   
Ulubiona postać: Wszystkie:*
Ulubiona część: 1-4
Ulubiona para KT: Ren & Kelsey & Kishan :)

Re: W krainie Mustangów.

ROZDZIAŁ IV

Kiedy założyliśmy amulety przed nami pojawił się tunel czasoprzestrzenny. Nie wiedziałam co robić, więc spytałam.
-Yyy...chłopaki, co robimy?
-Nie wiem, może zdejmiemy amulety i zobaczymy co się stanie?- powiedział Robert.
-Ok. No to ściągamy.- odparł Roger. Kiedy ściągneliśmy medaliony, tunel zniknął.
-Może wrórcimy tu jutro?- spytałam.
-Świetny pomysł. Tylko musimy się jutro dobrze przyszykować.- odparł Roger, po czym wsiadliśmy na konie i galopem wróciliśmy do domu.
-Ok chłopcy ja idę potrenować z Bandziorem skoki. A i jeszcze jedno ty i Roger będziecie dzisiaj musieli nauczyć jazdy konnej dwóch kolesi. Miłej zabawy.- kiedy to powiedziałam kłusem ruszyłam w stronę sali gdzie rostawiłam wcześniej przeszkody, aby nauczyć Mustanga skoków. Po około trzydziestu skokach Bandzior załapał o co chodzi, więc postanowiłam utrudnić mu zadanie, wiec dodałam jeszcze po dwie belki.
-No dobra. Mam nadzieję, że taki mądry koń jak ty potrafi skakać tak wysoko jak sie tylko da.- wsiadłam na niego. Njpierw ruszyłam kłusem i przeskoczyłam pierwszą i najniższą przeszkode, po czym pogalopowałam do następnej. Trochę sie obawiałam, że koń się spłoszy, ale się myliłam. Bandzior przeskoczył przez cztery belki. Byłam bardzo zdziwiona tym, że Mustang umie skakać. Po skończonym treningu odprowadziłam konia do boksu i ruszyłam na halę gdzie chłopcy uczyli dwóch facetów.
-No hej, jak wam idzie?
-Bardzo dobrze.- odparł jeden z gości.
-To bardzo dobrze. Mam nadziej, że podoba wam się tu.
-O tak.- powiedział drugi.
-To bardzo dobrze. Może jak bedziecie dobrze trenować, to kiedyś weźmiecie udział w zawodach.
-Mam taką nadzieję.
-Ok, Roger ja idę do domu, przyjdzicie do mnie jak skończycie, ok?
-Ok.
Po powroci do domu powiedziałam tacie, że Mustang doskonale skacze. Zdziwiło go to bo Mustangi zazwyczaj nie umieją skakać. Kiedy poszłam do pokoju, zobaczyłam niezły bałagan który zrobił Księżyc.
-Księżyc, coś ty zrobił!- skarciłam psa, ale zaraz go przeprosiłam.- No dobrze to może być już twoje, ale tojest moje, oddaj.- pies posłusznie oddał mi zdjęcie mamy, i powędrował do swojego kojca. Po godzinie, chłopcy przyszli do mnie.
-Hej, musimy sie zastanowić czy wejści jutro do tego tunelu czy też nie.
-Wiesz co, ja myślę, że tak. Nie wiadomo co tam może byc, ale warto się dowiedzieć.- powiedział Robert.
-Ja mam to samo zdanie co Robert.
-Ok. Czyli jutro o trzynastej spotykamy się na koniach pod stajnią. A teraz jak nie macie nic przeciwko, chciała bym iść się umyć i położyć spać.
-Ja też już lepiej pojdę sie położyć. Tobie Robert proponuję to samo. Dobranoc Hanna.
-Dobranoc chłopcy.-powiedziawszy to, powędrowałam do łazienki, po czym już czysta i ubrana powędrowałam prosto do łóżka.

Kiedy się obudziłam była już prawie dwunasta. Szybko wstałam poszłam do łazienki, żeby sie ubrać. Już ubrana zeszłam przygotować sobie coś do jedzenia, a potem powedrowałam prosto do stajni.
-Cześć Bandzior, gotowy na przygodę życia?- w odpowiedzi koń pokiwał głową.- To dobrze.- osiodłałam konia po czym ruszyłam przed stajnie gdzie czekali juz na mnię Robert i Roger.
-Trochę się spóźniłaś.-powiedział Roger.
-No wiem, przepraszam. Lepiej już ruszajmy.
-Dobrze, lepiej nie traćmy czasu.
Wszyscy troje pogoniliśmy konie do galopu. Po trzech godzinach jazdy dotarliśmy na miejsce.
-Ok, chłopcy ja jeszcze raz wejdę do tego domku, żeby sie upewnić, że wszystko co nam potrzebne mam.
Kiedy weszłam do budynku, na stoliku lezała jakaś kartka na której było napisane "Kiedy wejdziesz w tunel, ujrzysz najgorsze koszmary. Nie zapomnij jednak, że to tylko złuda. Ni bój się bo to może pogorszyć sprawę. Kiedy trafisz do krainy ujrzysz boginię na złotym Mustangu ona wszystko ci powie."
-Chyba powiniście to przeczytać.- dałam im kartkę i czekałam na reakcję.
-No to wiemy już co nas czeka w tunelu. Ciekawe o jaką boginie chodzi?- powiedział Robert.
-Nie wiem ale ten tunel mi się nie podoba. Mm nadzieję, że konie nie będą tego widzieć.- odparłam.
-No dobra, zakładajmy amulety i ruszajmy w drogę.- powiedział ochoczo Roger.- Nie bój się Hanna będę przy tobie.
-Dobrze no to zakładajmy i ruszajmy.- kiedy tylko założyliśmy na szyję amulety, tunel natychmiast się pokazał.- No to na  trzy wchodzimy. Raz... dwa... trzy... już.
Kiedy weszliśmy to tunelu, natychmiast zobaczyłam jak straszydła zbliżają się do nas. Ale konie się nie bały. Kiedy poczułam na ramieniu czyjąś ręke, aż podskoczyłam.
-To tylko ja. Nie musisz sie bać. Nie bój sie bo to może pogorszyć sprawę.- powiedział Roger.
-Ale jak mam się nie bać, skoro są tu jakieś dziwne straszydła które najwyraźniej chcą mnie pożreć!- powiedziałam przerażona,po czym niemal natychmiast przypomniałam sobie co było napisane na kartce. Po dwóch godzinach, dostrzegliśmy wreszcie światło. Jednak kiedy dzieliło nas już od niego kilka kroków. Wielki robal stanął przed nami i zaczął pełznąć w moją stronę. Bandzior najwyraźniej to zobaczył ponieważ pogalopował wprost na nie go i zaczął go kopać. Po chwili robal przestał się ruszać i zniknął. Przestraszona pocwałowałam prosto do światła. Kiedy wszyscy byliśmy już bezpieczni po drugiej stronie tunelu, oznajmiłam.
-Nie wiem jak wy ale ja się bałam.
-My też, ale nie mogliśmy tego ujawniać, ponieważ nie wiadomo jak by się to skończyło.- powiedział Robert.
-Ok. Co tu robi piękna kobieta na złotym Mustangu?- spytał Roger.
-No co ty nie wiesz. To jest bogini.- piekna kobieta zbliżyła sie do nas.
-Witamy o pani, przybyliśmy do tej krainy, ale nie wiemy po co.- bogini sie roześmiała po czym oznajmila.
-Wy troje macie do wykonanie trudne zadanie. Musicie uratować Mustangi ze złego królestwa, żeby to zrobić musicie tu pozostać. Inaczej Mustangi wyginom.- powiedziała po czym spojrzała na mnie i mojego konia.- Ten Mustang został wysłany na ziemię, po moją córkę. Hanna córko czy coś ci się stało w tym tunelu?- nie mogłam w to uwierzyć, to moja mama, stała przede mną.
-Mamo? Ale jak ty się tu znalazłaś? Nic już nie rozumiem.
-Tak jestem twoją mamą. Po śmierci przybyłam tu, ponieważ to ja wezwałam konia który cie uratował, Mustangi uznały, że to ja jestem królową tej krainy. A ty jesteś księżniczką. Bandzior podejć tu.- koń posłusznie podszedł do bogini, kiedy ona go dotknęła Bandzior zaczął błyszczeć, tak jakby ktoś posypał go brokatem. Moje ubrania zmieniły sie w piękną białą suknię. Chłopcy mieli na sobie zbroje, a ich konie pięknie błyszczały.

Napiszę kolejne rozdziały jak będą co najmniej dwa pozytywne komentarze. :)

Offline

 

#7 25-05-13 13:00:11

 i love tigers

Sprzątający cyrk

Skąd: zabrze
Zarejestrowany: 24-01-13
Posty: 45
Punktów :   

Re: W krainie Mustangów.

superek


i :heart: tigers

Offline

 

#8 27-05-13 19:42:37

 Clint Hawkeye

Zwiedzający

41235498
Skąd: Stany Zjednoczone
Zarejestrowany: 23-05-13
Posty: 15
Punktów :   
Ulubiona postać: Ren
Ulubiona część: 4
Ulubiona para KT: Dhiren+ Kelsey

Re: W krainie Mustangów.

Super. ;)


http://img853.imageshack.us/img853/968/asdfzd.jpg
Wszystko, co piszę, co robię, co myślę- jest związane jedynie z książką.
Nie ma nic wspólnego z wiarą, osobami i przypadkami. Choć zapytany posiadam wiedzę i
na ten temat.
Young Avengers

Offline

 

#9 01-07-13 23:14:16

 Deschen

Nilima

Zarejestrowany: 27-06-13
Posty: 394
Punktów :   
Ulubiona postać: Sohan Kishan Rajaram <3
Ulubiona część: Klątwa tygrysa Wyprawa
Ulubiona para KT: Kishan i Kelsey

Re: W krainie Mustangów.

super :D


http://24.media.tumblr.com/3e72ee281347e05828a1721b28f05088/tumblr_mg60a1tN7c1qhu3hxo2_500.gif?width=500

Offline

 

#10 23-09-13 14:27:04

 Tygrysica

Dmuchający balony

Zarejestrowany: 22-01-13
Posty: 66
Punktów :   
Ulubiona postać: Wszystkie:*
Ulubiona część: 1-4
Ulubiona para KT: Ren & Kelsey & Kishan :)

Re: W krainie Mustangów.

ROZDZIAŁ V


Jeszcze w życiu nie widziałam tak pięknych istot, jakie widziałam teraz. Z wrażenia aż się zachłysnęłam.
-Wyglądacie...cudownie- wykrztusiłam.
-A ty wyglądasz jak bogini- powiedzieli obaj.
-No dobra chodźcie za mną, zaprowadzę was do stajni a potem pokarzę komnaty dla was.
-Ale...mamo... co z tatą? Czy on nie będzie się o nas martwił?- spytałam.
-Kiedy weszliście do tej krainy wszyscy o was zapomnieli po to abyście mogli wykonać zadanie jakie was czeka.
-Aha, to dobrze.
Królowa zaprowadziła nas tam gdzie obiecała. Do pięknej stajni, gdzie czekały już przygotowane boksy dla naszych koni. Pozwoliłam wybrać Bandziorowi boks, ktory najbardziej mu pasuje. Wybrał środkowy. Chłopcy wprowadzili swoje konie do boksów po obu stronach Bandziora.
Po zajęciu sie końmi jedna za służących pokazała nam pokoje. Chłopcy mieli pietro niżej niz ja. Przeszłam przez długi korytaz aż w końcu dotarłam do wielkich białych drzwi. Przekreciłam gałke która była wykonana ze złota na końcu miała wielki brylant. Weszłam do pokoju który znajdował sie w wysokiej okragłej wiezy. Na srodku stało wielkie łózko. Po lewej stronie słała wielka szafa koloru kości słoniowej. Podeszłam do niej i ja otworzyłam, w środku było chyba z 50 pięknych długich i krótkich sukni na rózne okazje oraz spodnie, spodenki, koszulki i moje ulubione swetry. Niedaleko szafy stało lustro. Naprzeciwko były kolejne piękne drzwi. Podeszłam do nich, były wykonane z tego samego drewna co drzwi wejściowe. Kiedy je otworzyłam ujrzałam piekną przestronną łazienkę. Na srodku stała biała okrągła wanna, kurki i inne dodatki miała z czystego srebra, niedaleko stała toaleta, a obok niej umywalka. Łazienka była biała z dodatkami złota i srebra. Wielkie okno przyozdobione piękną pozłacana firanką było srebrne i znajdowało sie naprzeciwko drzwi. Po obejrzeniu juz wszystkiego postanowiłam wziąc kąpiel z bąbelkami. Delikatnie umyłam włosy pieknie pachnacym miodowym szamponem. Ciało dokładnie wyszorowałam cytrynowym płynem. Po umyciu sie i ubraniu sukienki przed kolana, która była czarna z paskiem w tali złotym, zabrałam się za ułożenie niesfornych włosów, wyszło na to że grzywka będzie spięta do tyłu a reszta włosów będzie luźno opadać aż do tali. Kiedy wyszłam z łazienki do mojego pokoju przyszli chłopcy ubrani w czarne dżinsy i białe koszulki na to zarzucili czarne marynarki, wyglądali prawie jak bliźniaki.
-Hej, jak tam wasze pokoje?
-Hej, są naprawdę piękne.
-Nigdy takich nie widziałem.- powiedział Robert.
-Twoja mama... to znaczy królowa nas wzywa.
-Moja mama ma na imię Anna, jak byś chciał tak ją nazywac.
-Ładne ma imię. No dobra, idziemy? 
-Idziemy.
Kiedy doszliśmy do końca korytarza przed nami stanęła moja mama i powiedziała, żebyśmy się wygodnie ubrali bo czeka nas długa i męcząca podróż.

Offline

 

Stopka forum

RSS
Powered by PunBB
© Copyright 2002–2008 PunBB
Polityka cookies - Wersja Lo-Fi


Darmowe Forum | Ciekawe Fora | Darmowe Fora
www.zlobek46.pun.pl www.klubymotocyklowe.pun.pl www.sterta.pun.pl www.na-bs.pun.pl www.husaria.pun.pl